Jak 1 kobieta zmieniła 30 000 żyć

Loic Le Meur

Leila Janah uruchomiona Samasource, globalna organizacja non-profit, która zapewnia ubogim osobom zatrudnienie cyfrowe w wieku 25 lat. Osiem lat później Samasource zmusił 7600 osób w krajach rozwijających się do podjęcia pracy zarobkowej - z efektem falowania (w tym rodzin), który podniósł 30 000 istnień ludzkich. Naprawdę proste rozmawiał z Janah, 33, o dystansie między wymyśleniem inteligentnego rozwiązania a jego zastosowaniem w praktyce.
Jak wpadłeś na pomysł Samasource?
Zaraz po studiach pracowałem jako konsultant ds. Zarządzania. Kiedy po raz pierwszy dołączyłem do firmy, wysłano mnie do pracy w dużej firmie outsourcingowej w Indiach. Miałem 22 lata i nie miałem pojęcia, co robię. To była niesamowita ekspozycja na tę nową branżę pracy cyfrowej i początek cyfrowej gospodarki.
Czego się nauczyłeś?
Te duże firmy outsourcingowe powstawały w Indiach, Chinach, na Filipinach i w Południowej Afryce, aby wykonywać back-office dla dużych firm w USA pomyślałem, że jeśli ten model może pracować przy zatrudnianiu osób z klasy średniej w Indiach, nie mógłby ten sam pomysł dać możliwości najbiedniejszym ludzie? Po kilku latach odszedłem i założyłem Samasource. [

Sama w sanskrycie oznacza „równy”.]
Jaką pracę wykonuje Sama?
Zadania takie jak oznaczanie zdjęć, podpisywanie filmów, transkrybowanie i inne czynności, które można wykonać przez Internet. Większość z nich wymaga tylko podstawowego szkolenia - choć teraz niektóre wymagają wyższego zestawu umiejętności, więc jest miejsce na awans. Szkolimy ludzi do pracy.
Gdzie?
Jesteśmy głównie w Afryce Wschodniej i Azji Południowej i mamy niewielką obecność na Haiti.
Jakie było twoje dzieciństwo?
Moi rodzice byli imigrantami z Indii. Przybyli [do Stanów Zjednoczonych] z niczym i była to ciągła walka. Nigdy nie mieliśmy dość pieniędzy. W mojej rodzinie było sporo niezgody. Dużo pracowałem - opieka nad dziećmi, korepetycje, jako prawna sekretarka. Kiedy miałem 17 lat, otrzymałem stypendium na naukę w Afryce. Naprawdę nie miałem życia rodzinnego, na którym można polegać. To jeden z powodów, dla których chciałem odejść.
Większość liceum spędziłeś w Afryce.
Byłem tam przez sześć miesięcy i wróciłem w dniu mojego balu maturalnego. To był szok kulturowy, który powrócił i starał się zrozumieć, że niektórzy ludzie na świecie mają tak mało i tak ciężko pracują, aby zarobić nawet za mało, by zaspokoić najbardziej podstawowe potrzeby.
Co z college'em?
Poszedłem na Harvard i zrobiłem specjalizację w badaniach nad rozwojem Afryki. Potem co roku wracałem do Afryki prawie każdego lata. Po pracy w Afryce dla organizacji non-profit i tradycyjnych organizacji pozarządowych zdałem sobie sprawę, że ludzie najbardziej potrzebują dochodów. Nie chcieli materiałów informacyjnych. Nie chcieli, żeby ludzie po prostu dawali im różne rzeczy.
Jak po raz pierwszy Sama oderwał się od ziemi?
Byłem naukowcem wizytującym w Stanford i brałem udział w konkursie na biznesplan, który wygrał 14 000 $. Potem dostałem 30 000 $ z europejskiego konkursu na biznesplan. Ci pomogli, ale wciąż było to naprawdę bardzo trudne.
Co potem?
Najpierw pojechałem do Nairobi i pracowaliśmy z ludźmi pochodzącymi ze slumsów. Pierwszy kontrakt dostaliśmy od organizacji non-profit w Dolinie Krzemowej. Mieli książki, które próbowali digitalizować dla niewidomych czytelników, i dali mi kontrakt na 30 000 $. Znalazłem lokalnego faceta z Nairobi, który prowadził kawiarenkę internetową z czterema komputerami i przekonałem go, by był pierwszą osobą, która przeprowadziła rekrutację i szkolenie.
Jakiego błędu się nauczyłeś?
Myślę, że moje największe błędy wynikają z niecierpliwości. Jako przedsiębiorca nieustannie nalegam na moich ludzi, aby nadal naciskali. Myślę, że to może wypalić ludzi i nie jest to świetny sposób na długoterminowe prowadzenie firmy.
Jakie jest twoje życie poza pracą?
Jednym z wyzwań związanych z wykonywaniem tej pracy jest to, że tak dużo podróżuję, więc utrzymanie stałej obecności w San Francisco może być trudne. Przez ostatni rok podróżowałem 80 procent czasu. Nie mam dzieci. Stworzyłem niesamowitą sieć przyjaciół, którzy są na całym świecie. Uprawiam kitesurfing, paralotnię i uprawiam wiele sportów przygodowych. Moi przyjaciele robią te rzeczy, co ułatwia. Wiem, że to błogosławieństwo, że mogę to zrobić i nie mam obowiązków, które odciągają mnie od tego teraz. Jestem pewien, że w pewnym momencie będę mieć dzieci.
Wszelkie porady pożegnalne?
Moja największa rada pochodzi od Shondy Rhimes i to będzie twoje własne słońce. Kobiety są uspołecznione, aby myśleć, że potrzebujemy partnerstwa, musimy mieć rodzinę, musimy jakoś kręcić się wokół kogoś innego. Zamiast tego myśl o sobie jak o słońcu, a nie o planecie.