Świadek łaski
Jaki był najważniejszy dzień w twoim życiu? Dla jednej kobiety był to dzień, w którym widziała ludzi reagujących na niszczycielską tragedię z bezinteresowną godnością. W tym poruszającym eseju, zwycięzcy pierwszego konkursu Life Lessons, opowiada o niezapomnianych aktach cichej odwagi.
Shelly Strazis
Naprawdę proste zapytał: Jaki był najważniejszy dzień w twoim życiu? A ponad 5000 z was odpowiedziało. Zastępca redaktor Noelle Howey rozmawiała z laureatką Aldrą Robinson z Long Beach w Kalifornii o poruszającym i niezapomnianym eseju, który można znaleźć na końcu wywiadu.
RS: Skąd pomysł na ten esej? Czy wiesz, że zawsze chciałeś pisać o tym doświadczeniu? Oznacza to, że pracujesz w szpitalu i jesteś świadkiem tragedii, a także codziennych aktów odwagi.
Aldra Robinson: Oglądałem dramat medyczny w telewizji, a historia przypomniała mi o moim czasie pracy na oddziale intensywnej terapii. Jest tyle historii, które mogłem opowiedzieć, ale moja pamięć zawsze wraca do jednej rodziny. Wyłączyłem telewizor i złapałem
Minęło prawie 10 lat [od wydarzeń, które mają miejsce w eseju], a ja wciąż jestem pod wrażeniem tego, jak ta rodzina była w stanie poradzić sobie z czymś tak przerażającym z taką gracją. Ilekroć zaczynam odczuwać stres z powodu własnego dramatu lub terminu pracy, myślę o tej rodzinie i przypominam sobie, że nic dzieje się w moim świecie niemal tragiczne i nawet w obliczu naprawdę trudnych okoliczności mogę wybrać, jak to zrobię zareagować. Pomyślałem, że to lekcja, którą warto się podzielić, a nawet jeśli nie zostanie wybrana, napisanie jej może przydać się.
RS: Esej ten może być trudny do przeczytania, biorąc pod uwagę jego ponury temat. Czy pisanie było równie trudne?
AR: Waham się, czy tak powiedzieć. Oczywiście pisanie o tym jest niczym w porównaniu z życiem. Większość mojego pisania jest humorystyczna - a przynajmniej tak jest - więc pisanie o czymś, czego nie można przerobić na wielki żart, było zastraszające. Kiedy pracowałem w szpitalu, pod koniec zmiany czasami wchodziłem po schodach zamiast windy, ponieważ nie chciałem, żeby ktoś widział, jak płaczę. Pisanie eseju i wysyłanie go do nieznajomych do czytania było podobne do tego, by świat był świadkiem łez. Co dziwne, było to raczej uwalniające.
Przede wszystkim chciałem szanować rodzinę. Łatwo jest stać się zbyt sentymentalnym, pisząc o czymś tak tragicznym, a ja nie chciałem zamieniają ich historię w tandetny specjalny program po szkole lub kazanie o znaczeniu organów darowizna. Chciałem tylko podnieść rodzinę i pokazać światu, jak niesamowicie potężna jest miłość.
RS: Jak wygląda proces pisania?
AR: Jeśli bycie neurotycznym i nieubłaganie krytycznym można uznać za proces, to byłby ten, który twierdziłbym. Piszę dotacje na życie, więc w swoim wszechświecie od dziewiątej do piątej używam konspektu. Ale pisząc twórczo (mój wewnętrzny cenzur mówi: „Piszecie twórczo?”), Działam najlepiej, kiedy zejdę mi z drogi, ignoruję nieustannego wewnętrznego krytyka i po prostu wypuszczam słowa. Jestem skłonny do pracy w tryskach, ponieważ jestem prokrastynatorem, ale kiedy jest to temat, który kocham, mogę się zatracić. Najlepiej edytuję po napisaniu utworu, ponieważ nigdy nie zrobiłbym niczego, gdybym edytował tak, jak napisałem. Uważam utwór za skończony, kiedy go edytowałem, do tego stopnia, że myślę, że jest okropnie napisany i nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Potem wysyłam to po drodze. W pewnym momencie poddanie się jest jedyną opcją. (Powiedziałem neurotyczne, prawda?)
RS: Jaką książkę czytasz teraz?
AR: To nigdy nie jest jeden! Aktualnie czytam Gospodarka z zielonym kołnierzem, przez Van Jones, i Zabójcy Sleepyheadautorstwa Mindy Nettifee i ponownie czytam Biblia Poisonwood, autor: Barbara Kingsolver i Pod toskańskim słońcem, autorstwa Frances Mayes. Myślę, że po raz czwarty czytam Pod toskańskim słońcem. Kiedy dorosnę, chcę być Frances Mayes!
RS: Czy masz jakieś plany pisania na przyszłość, którymi chciałbyś się podzielić?
AR: Pracuję nad przekształceniem mojego bloga, świadomie oszczędny (consciouslyfrugal.blogspot.com), w propozycję książki o zielonym, oszczędnym życiu (życzę powodzenia). Tworzę też witrynę o nazwie Podręcznik męczennika (martyrsmanual.com). Witryna jest w zasadzie bezczelnym przewodnikiem na temat tego, jak być dobrym. Przez całe życie pracowałem w branży non-profit, byłem zielonym konsumentem na długo zanim stał się modny, a przede wszystkim zostałem zaprogramowany, by uratować świat przez moich dziwnych i bajecznych rodziców. Oczywiście jeszcze mi się nie udało. Ale zdobyłem kilka naprawdę przydatnych wskazówek, jak dobrze żyć za mniej i robić zakupy w sposób, który wspiera społeczności, a ja mam mocne opinie na temat znaczenia pozwalania naszym małym światłom połysk. Niczym miliard innych innych szalonych dusz, mam nadzieję znaleźć agenta i wydawcę, który podzieliłby moją pasję do wszystkiego, co dobre, i pozwolił mi włóczyć się po stronach i stronach. Kto wie? Chciałbym mieć nadzieję, że wszystko jest możliwe.
Esej
To nie był szok paniki, który przeszył mój kręgosłup i eksplodował w mojej klatce piersiowej, gdy popchnęli ją przez frontowe drzwi. To nie był miażdżący strach wyryty na twarzach jej rodziców, gdy czekali bezradni. W ciągu tygodnia na oddziale intensywnej terapii nie było ani chwili. Stało się to ponad rok później, kiedy sięgnąłem po filiżankę kawy w pokoju wypoczynkowym i zobaczyłem wycinek z gazety umieszczony w krótkiej, odręcznej notatce. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem prawdziwą naturę łaski.
Pan wie, że to nie był pierwszy raz, gdy w jednym z pokojów oddział opieki, w którym spędziłem większość lat w college'u jako sekretarz, ścigając pielęgniarki, starając się być kimś posługiwać się. Myślałem, że nie przeżyję pierwszych kilku tygodni, ponieważ rodziny płaczą przy łóżkach wypełnionych cichymi bliskimi oddychającymi za pomocą maszyn. Nawet kilka lat później, kiedy spoglądam wstecz na moje życie w Kolumbii w stanie Missouri, zdając sobie z tego sprawę przez okno w Kalifornii Przybierałem na wadze na tyle, że pracowałem na OIOM, aby zrównać się z innym człowiekiem. Zastanawiam się, jak udało mi się przez to przejść dzień. Nadal mam wrażenie, że pamiętam pielęgniarki, które latami chodziły po tych salach. Potrzeba dużo serca, aby poradzić sobie ze śmiercią i chorobami jako rutynową częścią pracy.
Miała 15 lat, kiedy w jej głowie pękło naczynie. Nie było żadnych znaków ostrzegawczych. Nikt nie mógł tego przewidzieć ani powstrzymać. Kiedy uderzyła, odbyła szkolną wycieczkę w teren, dowiadując się o genialnym kocu polnych kwiatów, które każdej wiosny padają na krajobraz Ozark. W jednej chwili stała i śmiała się ze swoimi przyjaciółmi. Następnym była na ziemi, nie reagując.
Nie mieliśmy wielu dzieci na oddziale. Starsi pacjenci z udarem i osoby w średnim wieku z operacjami kręgosłupa były znacznie bardziej powszechne. Czasami dochodziło do traumatycznej sprawy, ale rzadko dziecko. Kiedy więc młoda osoba przetoczyła się przez drzwi wejściowe, skrzynia wszystkich się ścisnęła, a fala smutku przepłynęła przez korytarz, zanim odłożyliśmy obawy i zabraliśmy się do pracy. Leczenie krwawienia w mózgu jest dość standardowe. Ale niektóre mnie zszokowały, pomimo tego, że wychowywały mnie dwie pielęgniarki i nasze rozmowy przy stole często koncentrował się na rzeczach tak groteskowych, że można by pomyśleć, że rozmawiamy o pokazie Halloween w nawiedzonym domu.
Gdy dziewczyna do nas dotarła, obrzęk w jej głowie był poważny. Aby zmniejszyć nacisk, a tym samym potencjalne uszkodzenie mózgu, usunięto część jej czaszki. Kiedy jej rodzice zostali poproszeni o odejście, aby jedna z pielęgniarek mogła wykonać zadanie, stałem u jej drzwi i zastanawiałem się nad białym bandażem na głowie. Jak można było przetrwać, gdy część rzeczy, która ma cię chronić, została usunięta?
W ciągu tygodnia wszyscy robili, co mogli. Niezliczeni lekarze fruwali i wychodzili z jej pokoju. Jej rodzina przywarła do siebie, a strach zamienił się w żal w zmarszczonych brwiach. Po serii zabiegów stało się jasne, że się nie uda. Personel szeptał cicho o tym, jak smutne było patrzeć, jak ktoś tak młody umiera w ten sposób. Zapytałem jedną z pielęgniarek, dlaczego lekarze kontynuują leczenie, kiedy było oczywiste, że jej nie ma. Powiedziała mi, że cynicy powiedzą ci, że lekarze po prostu martwią się pozwami, więc zarządzają zabiegi i testy, które znają, nie przyniosą efektu, który sprawi wrażenie, że zrobili absolutnie wszystko możliwy. Ale najczęściej zdarzają się okoliczności, w których rodzina potrzebuje więcej czasu, aby pogodzić się z tym, co się dzieje. Dodatkowa aktywność i jej wyjaśnienia pomagają im zrozumieć rzeczywistość sytuacji. Kiedy spojrzałem w twarze jej mamy i taty, ich zmiażdżone serca przebiły się, wiedziałem, że rozumieją. Nie wymagały długich wyjaśnień od koordynatora dawcy narządów. Po testach wykazujących, że ich mała dziewczynka nie żyje w mózgu, zapytali, jaką procedurę ma uczynić z niej dawcę narządów, ponieważ tego właśnie chciałaby. Grała w zespole szkolnym, karmiła rodziny w schronisku dla bezdomnych podczas świąt i chciała uratować każde zbłąkane zwierzę, które spotkało jej drogę. Zostałem na noc po tym, jak jej rodzice pocałowali ją na pożegnanie i pomogłem zespołowi dawcy narządów koordynować operację, od czasu do czasu zatrzymując się, by dotknąć jej ramienia i podziękować.
Pochodziła z małego miasteczka w Ozarkach, gdzie społeczność jest rodziną. W dniu jej pogrzebu liceum zostało zamknięte i praktycznie każdy uczeń uczestniczył w jej nabożeństwie. Jej przyjaciele i członkowie orkiestry maszerowali piosenkę, gdy wszyscy obecni ludzie trzymali się za ręce. Potem nabożeństwo zakończyło się i wszyscy poszli do domu.
Nieco ponad rok później wszedłem do pokoju wypoczynkowego i nalałem sobie filiżankę taniego, nieszczęśliwego kawa, jedyny rodzaj szpitala, który ma odwagę serwować, i szukał nowych, absurdalnych żartów w biuletynie tablica. (Mój wszechczasowy faworyt: gdyby dupki mogły latać, to miejsce byłoby lotniskiem.) Obok notatek i przepisu na potworne ciasteczka, które przyniosła szczęśliwa żona, której mąż przeżył udar, był to odręczna notatka z napisem: „Dziękuję za wszystko, co zrobiłaś”. W środku znalazła się miękko zmięta wycinek z gazety zawierający wiersz, który otworzyła wiadomość od jej rodziców: „Tak bardzo za tobą tęsknimy wiele. Nasze serca bolą cię każdego dnia. Składali jej hołd w lokalnej gazecie i przesłali nam kopię.
Nie pamiętam wiele o wierszu ani przesłaniu, które próbował przekazać. Pamiętam datę na wycięciu z gazety. Zamiast uhonorować ją w dniu jej narodzin lub śmierci, postanowili ją zapamiętać w dniu przeszczepu narządów. Postanowili uczcić dzień, w którym dała innym życie. Cztery osoby otrzymały narządy ratujące życie od tej 15-letniej dziewczynki. Dwie pozostałe otrzymały niezbędne tkanki. W sumie sześć osób uległo przemianie, ponieważ zdewastowani rodzice postanowili uhonorować ducha dawania swego cennego dziecka. Nie wiem, czy mógłbym mieć taką odwagę w obliczu tak niewyobrażalnego bólu. Nie mogłem pojąć, jak zachowali zdolność oddychania. Iść. Wyjść z łóżka. A potem przypomniałem sobie moją babcię, która urodziła swoich dwóch synów w odstępie jednego roku i pochowała ich około 20 lat później, w odstępie jednego roku. Jak mogła to wytrzymać nie raz, ale dwa razy?
Praca na oddziale intensywnej terapii dała mi niezliczone smutne opowieści, a niektóre niefortunne wspomnienia zostały wypalone w moim mózgu. Ale to nie był jakiś katastrofalny moment, który nauczył mnie jednej z najpotężniejszych lekcji w moim życiu. Dowiedziałem się, że niewiarygodnie okropne rzeczy mogą się zdarzyć. W rzeczywistości nie są to tak rzadkie, odosobnione zdarzenia. Każdy z nas ma historię, która złamałaby czyjeś serce. Pomimo smutku i niesprawiedliwości tego wszystkiego, kontynuujemy. Są obowiązki do wykonania. Są ludzie, którzy nadal potrzebują naszej opieki. Trzeba prowadzić życie.
Prawdziwa lekcja została znaleziona w dniu na tym małym wycinku z gazety. Uświadomiłem sobie, że niezależnie od bólu serca możemy wybrać momenty, w których żyjemy.
Tego dnia dowiedziałem się, że miłość tworzy ogromną zdolność do łaski. Być może to ta łaska sprawia, że idziemy do przodu.
Kliknij tutaj, aby przeczytać Rodzicielstwo niepełnosprawnego dziecka, potężny zdobywca drugiego miejsca w pierwszym konkursie esejów Lekcji życia.