Czego się nauczyłem, ucząc moją 70-letnią matkę gotowania

Nasze odwrócenie ról zbliżyło moją rodzinę.

MoMo Productions / Getty Images

Kiedy razem z matką wreszcie wspólnie otworzyliśmy książkę kucharską, to nie były święta Bożego Narodzenia i nie planowaliśmy świątecznego posiłku. To nie była typowa sesja z matką i córką; w rzeczywistości okazja była daleka od świętowania. W wieku 70 lat moja mama ledwo mogła ugotować ziemniaka. Po prawie 40-letniej karierze w nowojorskim Metropolitan Museum, przeszła na emeryturę jako zastępca dyrektora widziała Masaccio, Michała Anioła lub Luca della Robbia na widoku, ale była piskliwa w pobliżu miąższ.

Dwa miesiące wcześniej mój tata został szybko hospitalizowany z powodu infekcji wirusowej, która doprowadziła do zapalenia mózgu. Wróciłem do domu, najpierw usiadłem przy jego łóżku i trzymałem go za rękę, gdy wchodził i tracił przytomność, a potem chodziłem psa, rób zakupy spożywcze i gotuj trzy posiłki dziennie, gdy się budzi i usiłuje coś innego niż szpital jedzenie.

Psychiatra o nieco elastycznym harmonogramie i zamiłowaniu do gotowania odziedziczył po swojej urodzonej w Rosji matce, mój tata był odwiecznym kucharzem rodziny. Kiedy był już w domu i wracał do zdrowia, ale wciąż był zbyt słaby, aby wykonywać ciężkie prace, to ode mnie zależało. Jednak po dziesięciu tygodniach oboje rodzice zgodzili się, że nadszedł czas, aby wrócić do mojego życia, w tym męża i pracowitej kariery pisarskiej. Prosta arytmetyka ujawniła to, co nieuniknione: pozostanie tylko jeden z nas do gotowania, i to była jedna osoba, która tak naprawdę nie wiedziała, jak to zrobić.

Książka, do której się zwróciliśmy, to 496-stronicowa strona Marka BittmanaJak gotować wszystko: podstawy. Przeszukaliśmy go, szukając najprostszych prostych przepisów. Wśród smażonych piersi z kurczaka, makaronu z sosem pomidorowym, omletów ziołowych i pieczonego łososia znaleźliśmy: kotlety wieprzowe z cebulą i jabłkami. Przepis tak prosty, że nie wymagał przepisu. Coś, co moglibyśmy osiągnąć razem, kiedy on spał. Jeden mały, smaczny krok dla człowieka, jeden wielki skok dla naszej spustoszonej rodziny.

W dzieciństwie i we wczesnym wieku dorosłym zajmowałem się matką, zainteresowany jedzeniem, ale nie jego przygotowaniem, tylko wchodziłem kuchnia w czasie posiłków i gotowa stać na stołku tylko wtedy, gdy czekała na mnie miska ciasta z ciasteczkami licznik.

Na studiach też nie interesowałem się gotowaniem, a poza tym nie było gdzie. Jednak gdzieś między moim pierwszym chłopakiem a mężem odkryłem radość z przygotowania odpowiedniego posiłku dla kogoś, kogo kochasz. Lubię myśleć, że entuzjazm mojego ojca do obierania i siekania mnie zmiażdżył, ale wtedy nie było mnie w domu i systematycznie się uczyłem. Ale z każdym nowym eksperymentem pewna ręka i nieoceniające oko mojego taty nasycały mnie pewnym duchem dzięki temu ufam, że przepisy kulinarne wyjdą dobrze, ale pociesz się możliwością każdej małej błąd. To była ta radość, wygoda i wytrwałość, którą miałem nadzieję przekazać mojej matce, kiedy siedzieliśmy przy stole w kuchni, grzebiąc nad tą książką przepisów, które w jakikolwiek inny dzień w życiu wydawałyby się śmieszne uproszczony.

Następnego ranka, gdy mama robiła zakupy (oczywiście uzbrojona w szczegółową listę ode mnie), zajęłam się opracowaniem najlepszej metody przekazywania mojej wiedzy. Nie miałam własnych dzieci, ale z powodzeniem prowadziłam dziewczęta, które opiekowałabym się przez wiele szczęśliwych sesji pieczenia, podczas której wykonałem większość pracy, a oni udawali, że pomagają, dumnie bezużyteczni, ale uroczy na stołkach, tak jak ja być.

Zastanawiałem się teraz, czy mógłbym przenieść te umiejętności na kogoś, o czym zawsze przypuszczałem, że będzie mnie uczył? Uwielbiamy rozmawiać o tym, jak uczeń zostanie nauczycielem, jakby dzięki naturalnej sile na świecie rzeka odwróciła swój przepływ. Tygodnie praktycznego karmienia siłą mojego ojca zmusiły mnie do ostrożności i znużenia traktowaniem rodzica jak dziecka. Moja matka i ja musieliśmy podejść do tego z równych płaszczyzn, obaj nauczyciele, obaj uczniowie, nawet jeśli jeden zapchał się drugim wałkiem do ciasta.

Zawsze podejrzewałam, że jej niechęć ma coś wspólnego z dojrzewaniem podczas pierwszej fali feminizmu z lat sześćdziesiątych, kiedy nie umiejętność gotowania wydawała się odznaką honoru dla tych błyskotliwych kobiet kariery, które chciały przedrzeć się przez szklany sufit. Nadal upierała się, że nigdy jej się to nie spodobało, i będąc żoną mężczyzny, który sprawił, że tym trudniej ją zmienić.

POWIĄZANE: Jak wygrać w rodzicielstwie, według ekspertów (np. Dzieci)

Teraz musiałem być stanowczy, ale zachęcający, surowy, ale uspokajający: co więcej, musiałem stać tam, kiedy ona to wszystko robiła, kierując ją, nie chcąc dotykać żadnego narzędzia kuchennego. Byłbym jej oczami, a ona byłaby moimi rękami. W jakiś sposób, razem z moim entuzjazmem i jej niechęcią, dodalibyśmy jednego pół-wygodnego kucharza.

Zwróciliśmy uwagę na kotlety. Skierowałem ją na pieprz i posoliłem. Kiedy zasugerowałem wstępne siekanie warzyw, zapytała, która deska do krojenia, który nóż? Wstępnie pokroiła pół cebuli i poprosiła o moją aprobatę: czy plastry były zbyt cienkie? Wystarczająco szeroki? Czy powinna kroić? Naprawdę zabieraliśmy się za podstawy. Rozmawialiśmy o użyciu oliwy z masła na patelni, zanim zdecydowaliśmy się na ten drugi.

Patrząc na palniki gazowe z rękami na piersi jak brygadzista, poinstruowałem ją, jak to zrobić karmelizuj cebulę, kiedy dodać jabłka, a na koniec, ile masła powinno skwierczyć, gdy wieprzowina uderzyć w patelnię.

Kiedy skończyłem trzy kluczowe składniki, improwizowałem. Wiedziałem, że może to zastraszyć początkującego szefa kuchni, ale nie mogłem się powstrzymać. Poinstruowałem ją, żeby wrzuciła świeży tymianek, trochę masła i odrobinę wermutu, żeby zrobić prosty sos. Alkohol pluł i parował, a ja pokazałem jej, jak szybko przechylać patelnię, aby złapać wszystkie chrupiące kawałki.

Wyniki rozdzielono na trzy płytki. Chleb był prażony. Wino było odkorkowane. Usiadłem między mamą i tatą, spoglądając na siebie po stole po 45 latach małżeństwa i na pierwszym domowym posiłku mojej matki. Wyglądała na dumną, ale zmartwioną. Po latach gotowania, aby zaimponować przyjaciołom, chłopakom i członkom rodziny, znałem to uczucie. Moja mama siedziała na stołku i to była jej pierwsza porcja ciasta na ciastka. Zrobiła o wiele więcej niż tylko łamanie jajek i mierzenie cukru. Teraz musiała wiedzieć, że jej posiłek warto gotować i że moje instrukcje sumują się z tym, co obiecałem. Musiała wiedzieć, że ten sukces można powtórzyć, gdy mnie nie ma w pobliżu.

W pierwszych dniach powolnego powrotu do zdrowia mój tata z doświadczenia z pierwszej ręki wiedział, że każde zadanie zostało wykonane, bez względu na to, jak małe, zasługiwało na pochwałę i zachętę. „Pyszne!” Powiedział po pierwszym kęsie: „Nie byłbym w stanie zrobić tego lepiej!” Moja mama uśmiechnęła się promiennie i odetchnęłam z ulgą. Będą też inne przepisy do przepracowania - piersi z kurczaka, makarony i tak, nawet tosty z awokado lub dwa, ale pierwsza bitwa została wygrana. Mógłbym teraz wrócić do swojego życia. Dzieci będą w porządku.