Zatrzymać to szaleństwo!

Zadanie jednego człowieka, aby przejść od maniakalnego wielozadaniowości do Zen Unitaskera w ciągu jednego miesiąca.

Christopher Silas Neal

W tej chwili piszę to w stereo cichym. Telewizor czarny. W pokoju jest ciemno. Nie skupiam się na niczym innym, jak na tym świecącym ekranie komputera, migającym kursorze i słowach pojawiających się w 12-punktowej Helvetice. Nie zwracam uwagi na brzęczące solo bębna mojego grzejnika. Z pewnością nie zwracam uwagi na mojego dwuletniego syna Zane'a za drzwiami mojego biura, najwyraźniej robiącego wrażenie Franka Dreschera, podszywającego się za Alvina wiewiórkę. Robię to, ponieważ zdaję sobie sprawę, że mam problem z koncentracją. Mój mózg jest wszędzie.
O ile nie robię co najmniej dwóch rzeczy naraz, czuję, że marnuję czas. Telefon i e-mail. Chodzenie i czytanie. Rozmawiając z moją żoną, Julie, obserwując Biuro, sprawdzanie Facebooka i zabawa z moimi synami (Jasper, pięciolatek i bliźniacy Zane i Lucas, dwójka). Och, urodzić się w złotym wieku uwagi. Kiedy Lincoln i Douglas mogliby prowadzić trzygodzinne debaty. Kiedy ludzie patrzą na obraz na popołudnie. Obrazy! Słyszałem, że są jak telewizja, ale się nie ruszają.


W pewnym sensie żonglerka zadaniami sprawia, że ​​czuję się pełna energii, spełniona, tak jak żyję trzy życia w przestrzeni jednego. Ale wiem też, że przeciążam swoje obwody. Nie mogę już myśleć prosto. Moja mama zauważyła; narzeka, kiedy klikam moje e-maile podczas rozmowy z nią przez telefon (i mówiąc, mam na myśli, że od czasu do czasu wyrzucam „Uh-huh” i „Brzmi dobrze”).
Czytałem kilka książek o wielozadaniowości. To naprawdę problem życia lub śmierci ― bez przesady. Kultura rozproszenia zmienia nasze mózgi, czyniąc nas mniej szczęśliwymi, mniej zdolnymi do łączenia się z ludźmi i tworzenia sumienia. Wielozadaniowość sprawia, że ​​czujemy się wydajni. Ale to szalone złudzenie; to po prostu spowalnia nasze myślenie. Nasze mózgi nie są w stanie obsłużyć więcej niż jednej wyższej funkcji poznawczej na raz. Możemy myśleć, że wykonujemy wiele zadań, ale naprawdę zmieniamy zadania. Przełączanie między jednym zadaniem a drugim. Najpierw telefon, potem e-mail, potem telefon, z powrotem do e-maila. I za każdym razem, gdy się przełączysz, poniesiesz kilka milisekund kosztu uruchomienia. Neurony potrzebują czasu, aby się rozkręcić.
Dlatego postanowiłem rozpocząć mały projekt, który nazywam Operacją Focus. Przyrzekam, że przez miesiąc będę zimnym indykiem od wielozadaniowości, aby odzyskać rozum i zdrowie psychiczne. Zrobię to samo, czyli wykonuję jedną czynność na raz. I równie ważne, pozostanę przy każdej rzeczy dłużej niż średnio 30 sekund. Będę najbardziej skoncentrowanym mężczyzną na świecie.

Dzień 1

Dzisiaj jest mój pierwszy dzień bez wielozadaniowości. Zaczynam od prysznica. Otóż ​​to. Brak NPR w radiu prysznicowym. Jest dziwnie cichy, tylko dźwięk pluskającej wody do wanny.
Przyjmijcie spokój, mówię sobie. Poczuj wodę na mojej twarzy. Mój mózg nie współpracuje. Co się do cholery dzieje? jęczy. Brzmi jak moje dzieci z tylnego siedzenia, które domagają się DVD. Następnie siedzę przy biurku (pracuję z domu) i czytam gazetę. To wszystko. Bez sprawdzania e-maili i jedzenia śniadania w tym samym czasie.
To okropne. Mam wrażenie, że mój mózg wszedł do strefy szkolnej i musi zwolnić do 20 mil na godzinę. Moim planem jest pozostawienie BlackBerry wyłączonego do południa. Załamuję się o 11:30.
W porze lunchu Julie (która pracuje również w domu) i ja jesteśmy w kuchni. „Jakoś zniknęło mydło w płynie w dozowniku w łazience” - mówi. Przestaję to, co robię - robię kanapkę z masłem orzechowym i dżemem - i patrzę na nią. Must unitask. „Więc napełniłem go mydłem z kuchni. I myłem nim ręce i dziwnie pachniało. I zdałem sobie sprawę, że przypadkowo użyłem płynu do zmywarek. ” W tym momencie podczas rozmowy zwykle robię coś innego. Na przykład zbieranie zabłąkanych filiżanek.
„Więc przynoszę go z powrotem do kuchni, ponieważ nie chcę go marnować. I myję dzbanek do kawy… ” Wiesz, chciałbym wynaleźć soczewki kontaktowe z wbudowanymi małymi telewizorami. Możesz patrzeć prosto na swojego współpracownika, ale niewiele on wie, po wewnętrznej stronie soczewek, cieszysz się CSI: Miami. „... a mydliny nie znikną. Musiałem myć dzbanek do kawy przez pięć minut. ” Zawsze chciałem nauczyć się brajla. W ten sposób mogłem jeść lunch z szefem, robiąc uprzejme dźwięki, a moje palce czytały biografię Andrew Jacksona pod stołem.

4 dzień

Muszę coś zrobić z moim biurkiem. To tutaj dochodzi do większości moich zbrodni przeciwko skupieniu. Jest tak wiele pokus: przekąski, szklanki wody, kofeina. Co pięć minut wyskakuję z biurka. Więc decyduję się na lekkie związanie. Biorę długi przedłużacz i przywiązuję się do szarego fotela Aeron przed komputerem. Węzłem pięciokrotnie na kolanach. Czuje się bezpiecznie, jak pas bezpieczeństwa.
Pięć minut później myślę o wyregulowaniu lampy, ponieważ żarówka oświetla moją twarz, jakbym miała zaśpiewać solo Linia Chorus. Ale wtedy musiałbym rozpiąć sznur i wstać. Trzymam dno na krześle i wracam do komputera. To działa!
"ZA. J.! ”Julie czegoś chce.
„Co słychać?” Zaczynam się rozwiązywać.
Otwiera drzwi do mojego biura i przyłapuje mnie na szarpaniu za sznur. Marszczy brwi. Spogląda na mój komputer, aby sprawdzić, czy zalogowałem się na stronie, która wymaga co najmniej 18 lat.
„To dla mojego projektu”.
Marszczy brwi i wycofuje się z pokoju.
Jeśli możesz przyjąć sceptyczny wygląd, zdecydowanie zalecamy związanie się. Skończyłem mnóstwo pracy w ciągu ostatnich dwóch godzin.
Pomaga to, że blokuję zawsze kuszące syreny internetowe. Nie będę sprawdzać strony Hasbro, aby zobaczyć, ile kulek powinniśmy mieć w naszej grze Hungry Hungry Hippos. Co może prowadzić do animowanego filmu na YouTube z Green Hungry Hungry Hippo śpiewającego „Bohemian Rhapsody”. Co może doprowadzić do kolejnego oglądania na YouTube sceny „Bohemian Rhapsody” z Świat Wayne'a.
Nie zrobię tego ponownie.

10 dzień

Badania pokazują, że medytacja jest doskonałym sposobem na poprawę koncentracji. W twoim mózgu jest coś takiego jak system wykonawczy; kieruje twoją uwagę, prawie jak dyrygent symfonii. Więc medytacja jest jak chodzenie do szkoły. Niecały tydzień po rozpoczęciu eksperymentu jadę metrem do pobliskiego centrum medytacyjnego Zen.
„Pokłońmy się naszym poduszkom”, mówi instruktor, Derek, do nas ośmiu początkujących uczniów. Każdy z nas sumiennie zaciska dłonie i pochyla się nad przydzieloną czekoladową poduszką. Siadamy w kręgu. Derek mówi kojąco. Mówi o tym, w jaki sposób medytacja pomaga nam zwolnić i zobaczyć „zdumiewanie wszechświata”. Po 15 minutach pyta: „Czy ktoś ma jakieś pytania? Ponieważ mogłem włóczyć się przez cały dzień. ”
Podnoszę rękę. Lubię przypadkowe zadumy tak samo jak następny facet, ale chcę dostać się do mięsa. Mówię mu: „Czy możesz podać nam technikę medytacji? Jakieś wskazówki?"
„Dojdę do tego” - mówi. W jego stawie spokoju jest odrobina irytacji. Ups Nie taki mój Zen. Derek wydaje proste rozkazy marszu: Usiądź prosto; miej oczy otwarte, ale nie skupiaj się na niczym; staraj się nie ruszać. Nasz pistolet startowy to drewniany dzwonek, który puka. I jesteśmy na 15-minutowym siedzeniu.
Siedzę I usiądź, wpatrując się w podłogę. Słucham oddychającego faceta obok mnie. On oddycha głośno. Naprawdę głośno. Jak Darth Vader. Z astmą Co gorsza, mój małpi umysł wciąż skacze po całym tym miejscu. Najwyraźniej mam sposoby, zanim dojdę do jednostki zadającej Nirwanę.

16 dzień

„Czy możemy dziś zjeść obiad bez wielozadaniowości?” - pytam Julie.

„Co to znaczy?” - mówi.

„Brak telewizji. Po prostu cicha kolacja ”. Jest godzina dwudziesta trzecia. Chłopcy są już w łóżku.

"Brzmi nieźle."

„Poza tym nie rozmawiam. Naprawdę chcę po prostu skoncentrować się na jedzeniu. ”

Ona siedzi na łóżku Opada głową na kolana. „Dlaczego wybierasz najgorsze czasy, żeby mnie o to zapytać?” Miała długi dzień i nie ma nastroju, by siedzieć w ciszy.
Rozłożyłem talerze i każdy z nas bierze łyżki tajskiego na wynos padu z warzyw. Siedzimy naprzeciwko siebie. Milczymy przez kilka minut. Ile czasu minęło, odkąd Julie i ja jedliśmy razem w domu, tylko nas dwoje, bez rozpalania TiVo w celu 30 Rock lub Szaleni ludzie?

„Nie jest tak źle”, mówię. "To jest relaksujące."

„Nie rozmawia” - mówi.

Julie i ja poznaliśmy się, kiedy oboje pracowaliśmy w tym samym magazynie. Byłem na 28. piętrze; była na 29. Znaliśmy się jako współpracownicy przez pięć lat przed naszą pierwszą randką. Julie powiedziała mi kiedyś, że teraz, mniej więcej co miesiąc, patrzy na mnie i myśli: Hej, to jest A. JOT. Jacobs z 28 piętra. Co on do cholery robi tutaj w moim domu? Patrzę na nią po drugiej stronie stołu i mam Hej, to Julie Schoenberg z 29 piętra za chwilę.

„Cieszę się, że cię poznałem” - mówię.

"Żadnych rozmów."

22 dzień

Jestem w kolejce na rogu delikatesów, żeby kupić dietetyczną colę. Więc naturalnie mówię sobie: „Czekam w kolejce, aby kupić dietetyczną colę”. Mówię to głośno, tak pewnie, jak potrafię. Facet przede mną obraca głowę.
„Rozglądam się po sklepie”, kontynuuję. „Widzę stos pomarańczy i bananów”. Spogląda na moją głowę w poszukiwaniu zestawu słuchawkowego Bluetooth, aby się upewnić, że rozmawiam przez telefon. Nie. Po prostu rozmawiam ze sobą. „A teraz wyciągam portfel ze spodni”.
Odsuwa się ode mnie.
Mówienie na głos wszystkiego, co robię w danym momencie, jest częścią mojej nowej strategii w zakresie zadań jednostkowych. Jako dziecko miałem dziwny zwyczaj udawania sportowca ogłaszającego moje życie. Podjąłem to ponownie.
Jeśli zacznę z roztargnieniem wielozadaniowość, będę pierwszy. Żadnych tajemnic ode mnie. Ma także inne zalety. Zmusza mnie do prowadzenia uważnego życia i zrównoważenia moich emocji. Na przykład, pewnego dnia powiedziałem sobie: „Idę przez Central Park. Jestem w środku zatłoczonego miasta i ledwo dostrzegam budynki, ledwo słyszę ruch uliczny. Widzę tylko drzewa, wystające skały i trawę. Niesamowite. ”I kiedy byłem zdenerwowany, samo powiedzenie„ Jestem zły ”sprawiło, że uspokoiłem się. Tak, nadal chciałem trochę uderzyć osobę, która mnie drażniła, ale przynajmniej ćwiczenie dało mi trochę dystansu i perspektywy.

26 dzień

Przez pół godziny każdej nocy siedzę na poduszkach, opuszczam powieki do połowy masztu, kładę dłonie na kolanach i próbuję medytować. Pierwsze cztery lub pięć razy myślałem, że umrę z nudów. Zasnąłem dwa razy, raz z otwartymi oczami. Przechyliłem się też do tyłu, prawie waląc głową w półkę z książkami. (Pomysł na biznes: kaski do medytacji).
Przeczytałem jedną książkę, w której powiedziano, że kluczem do medytacji jest pamiętanie, że to ciężka praca. To ćwiczenie mentalne, takie jak wolne ciężary kory przedczołowej.
Czy moje mięśnie ogniskujące są rozrywane? Choć prymitywna jest moja medytacja, wydaje się, że pomaga mi ona w prawdziwym życiu, przynajmniej trochę. Teraz, kiedy siedzę przy biurku, szybciej zauważam, kiedy moja uwaga wędruje. Gdzie idziesz? Wracaj tutaj, wielki łobu. Jestem również znacznie bardziej świadomy tego, o czym myślę. To tak, jakbym stworzył dla mojego życia ratownika, który zawsze patrzy i skanuje.
Czasami pozwalam umysłowi trochę wędrować. Tak długo, jak zmierza w interesujące terytorium, jestem za tym wszystkim. Problem polega na tym, że zwykle opiera się on na absurdalnych fantazjach, takich jak ta: Chciałbym być bohaterem metra ― facetem który wskoczył na tory i uratował innego pasażera ―, abym mógł wykorzystać mój wzniosły status moralny do promocji mojego kariera. Wtedy zmuszam mój mózg do powrotu do teraźniejszości.
Uświadomiłem sobie jednak coś innego: jeśli bycie w danym momencie jest trudne, bycie w tym momencie w pozytywny sposób jest jeszcze trudniejsze. Nieżyjący autor David Foster Wallace wygłosił słynne przemówienie na temat tego, o czym decydujemy się podczas zwykłych zadań - czekając w kolejce w sklepie spożywczym, siedząc w korku. Możesz zdecydować się poddać podstawowym tendencjom mózgu - być zirytowanym, złym lub samolubnym. Albo nie. Jak powiedział Wallace, zamiast warczeć na faceta w Hummerze, który właśnie odciął cię od ruchu, możesz rozważyć możliwość ― jakkolwiek odległą H, że Hummer „może być prowadzony przez ojciec, którego małe dziecko jest zranione lub chore na siedzeniu obok niego, i próbuje spieszyć się do szpitala, a on jest w znacznie większym, bardziej uzasadnionym pośpiechu niż ja: to właściwie to ja jestem w jego sposób."
Dzisiaj minąłem kobietę na ulicy, która jest mamą w klasie Jaspera. Zawsze staram się przyciągnąć jej wzrok, żeby się przywitać, a ona zawsze patrzy na mnie z pustym spojrzeniem. Doprowadza mnie to do szału.
Ale Wallace miał rację. Podejmuję świadomą decyzję, aby wstrząsnąć leniwym mózgiem nastawionym na małostkowość. Może ona jest naprawdę nieśmiała, mówię sobie. Może jej siostra przechodzi brzydki rozwód. Może jest krótkowzroczna.

Ostatni dzień

Plan polega na przykucnięciu i zrobieniu całego dnia bez wielozadaniowości. Schowam BlackBerry na górnej półce szafy. Robię poranną medytację.
A potem to wysadzam. Sprawdzam CNN w południe. Robię kanapkę z indykiem, chociaż zaczynam po 45 sekundach zawstydzony.
Jest teraz 5:30 i właśnie wybiłem zegar. Idę do salonu, w którym Zane zrzucił na dywanik wszystkie monety i monety z jego skarbonki w kształcie arbuza.
Jego misją jest wylanie wszystkich monet i włożenie ich z powrotem. Następnie powtórz. Zaprasza mnie do współpracy przy tym ważnym projekcie: „Pomocy, tatusiu!”
Wbijam nikiel w szczelinę. „Wrzucam monety do skarbonki z moim synem”.
Mówię to zdanie na głos. Możliwe, że nie jestem w stanie walczyć z przeziębieniem, ale zaczynam łzawić. Nagle ogarnia mnie wdzięczność. Mam trzech synów. Oni są zdrowi. Mają przyjemność z wkładania monet do szczeliny.
Tuż poza moim mózgiem zwracam uwagę 3000 różnych rzeczy. Ale teraz postawiłem dźwiękoszczelną ścianę. Zamierzam wrzucić arbuz do tego arbuza z moim synem.
To idealne, niezakłócone 10 minut.
Dłuższa wersja tego eseju pojawia się w A. JOT. Jacobs's Dzienniki świnek morskich: Moje życie jako eksperyment (Simon & Schuster), dostępne w tym miesiącu.