Ten, który nie był zainteresowany
Latem 2004 roku Teddy Wayne nauczył się lekcji - kiedy nie może mieć czegoś (lub kogoś), chce tego bardziej.
Dzięki uprzejmości Teddy Wayne
Na zawsze skojarzę wiosłowanie olimpijskie z głębokim romantycznym odrzuceniem.
W sierpniu 2004 roku, kiedy miałem 25 lat, umawiałem się z kobietą przez sześć miesięcy. Bardzo ją lubiłem - była bystra, artystyczna, niezależna. Cóż, bardziej niż niezależny; była całkowicie nieuchwytna. A jednak działam jak większość ludzi: gdy coś jest poza moim zasięgiem, chcę tego bardziej.
Nie tylko wciąż przeżywała wieloletniego byłego chłopaka, ale także szukała innego mężczyzny, który był poza krajem. Przez krótki czas umawiała się z nim przed jego odejściem, choć obawiała się, że już z nią skończył.
I to nie był zwykły człowiek.
„Jest błyskotliwym i najsłodszym człowiekiem na świecie oraz olimpijczykiem” - powiedziała.
Był wioślarzem dla reprezentacji Serbii i Czarnogóry podczas letnich igrzysk w Atenach i choć był rywalem olimpijskim pewnie by mnie zastraszył pod pewnymi względami, gdyby był, powiedzmy, strzelcem, nie dbałbym o to, wiele. Wioślarze są jednak doskonale zdyscyplinowanymi i uwarunkowanymi sportowcami, a często również niezwykle inteligentnymi, z niepokojem wyjaśniłem przyjacielowi.
„OK,„ genialne ”- to znaczy, też jesteś sprytny”, powiedział mi mój przyjaciel. „I„ słodki ”- możesz być słodki!”
„I„ olimpijka ”- podsumowała. „Ee… nie twoja sprawa.”
Niemniej jednak pozostałem optymistą, że mogę przekonać tę kobietę - a może to po prostu zaprzeczenie. Pewnej sobotniej nocy poszedłem do jej mieszkania na Brooklynie. Po kilku godzinach słuchania muzyki przy drinku powiedziała mi, że planuje obserwować, jak ekipa otwierająca proces rozpala się o 2 nad ranem. Czy chciałem zostać lub wrócić do domu?
Powinienem był przewidzieć ból, który przede mną stał. Powinienem był wiedzieć, że już niedługo wyrzuci mnie z telewizji sportowej do późnych godzin nocnych i że przekroczy to ból związany z byciem poza nią. Ale znowu niezdrowa strona mnie - ta część, która ocala coś tylko wtedy, gdy jest to trudna walka - wygrała.
Poszliśmy spać, a kilka godzin później zadzwonił jej budzik. Poszła do salonu, zostawiając mnie samą w swojej wyjątkowo gorącej sypialni. (Dzięki uprzejmości pogody z połowy sierpnia, bez klimatyzacji i jej prześcieradeł flanelowych).
Próbowałem spać, ale to nie miało sensu. Wijąc się we flaneli, musiałem słuchać dźwięków telewizji w drugim pokoju i jej entuzjastycznej reakcji. Stanowiło to satysfakcjonujące, choć bolesne równanie matematyczne: tęskniłem za nią, 15 stóp od niej, tak jak tęskniła za Olimpijczykiem, oddalonym o 5000 mil. Kiedy w końcu usłyszałem głośne zawodzenie przez zamknięte drzwi, poczułem przypływ Schadenfreude - i windykacji.
Jak wyjaśniła po powrocie, ekipa olimpijska zajęła czwarte miejsce, wyprzedzając drużynę o trzecie miejsce zaledwie o dwie sekundy. Tylko pierwsze trzy zespoły awansowały automatycznie do następnej rundy, choć drużyny czwartego miejsca w różnych biegach miały szansę konkurować z jednym kolejne za przywilej w wyścigu zwanym „repasażem”. Mimo to było to duże rozczarowanie - dwie kiepskie sekundy w sześciominutowym wyścigu oddzielające ich od zwycięstwa. Próbowałem ukryć radość z jego porażki. Jego zespół ostatecznie zakończył na siódmym miejscu, co było kolejnym drobnym zwycięstwem dla mnie.
Niedługo potem rozmawialiśmy z kobietą o naszym quasi-związku. „Nie sądzisz, że głównym powodem, dla którego mnie lubisz, jest to, że jestem emocjonalnie niedostępny?” - zapytała. Protestowałem, wymieniając wszystkie cechy, które lubiłem w niej. Jednak kilka tygodni później zmądrzałem i pozwoliłem, by sprawy między nami wygasły.
Zimą wpadłem na nią na imprezie. Była singlem; rzeczy najwyraźniej nie zadziałały z Olimpijczykiem. Odkryłem, że straciłem jej zainteresowanie. Oddzielny czas miał z tym wiele wspólnego, ale ona również umiejętnie określiła źródło mojego pierwotnego pragnienia.
To było objawienie, które zabrałem ze sobą później, a jeśli kiedykolwiek na chwilę zapomnę, przypomnę sobie to lato. Kiedy wioślarz nie wygrał wyścigu, to naprawdę przegrałem. Byłem zastawnym rozwiązaniem, opcją tworzenia kopii zapasowych - repasażem. Lubiła mnie na tyle, że od niechcenia umawia się ze mną, ale nie na tyle, by przezwyciężyć swoją miłość do Olimpijczyka. Skończyłem dwie sekundy za nim, tuż poza moim zasięgiem.
o autorze
Teddy Wayne jest autorem powieści Pieśń miłosna Jonny'ego Valentine'a ($15,amazon.com) i Kapitoil ($14,amazon.com).