Czego nauczyło mnie ciasto mojej matki o miłości, niedoskonałości i tym, co naprawdę ma znaczenie
Przez lata mama przekazywała tak wiele mądrych rad na temat robienia rzeczy we właściwy sposób, od szybkiego uruchomienia samochodu do stworzenia klasycznego kokonu. Ale, jak wyjaśnia Elissa Schappell, twój oryginalny (i najbardziej ukochany) wzór do naśladowania może mieć wiele do nauczenia o przyjmowaniu niedoskonałości.
Emily Tobey
Kiedy przeprowadziłem się do mojego pierwszego mieszkania, jakieś 20 lat temu, moja matka - natchniona, cudowna kucharka - dała mi jedną ze swoich okrągłych patelni z ciastami. To nie było ładne: niegdyś nieprzywierające dno było skrzyżowane ze srebrnymi zadrapaniami. Wyrzuciłbym to, gdybym tak bardzo go nie potrzebował.
Za każdym razem, gdy patrzę na tę znoszoną patelnię, wyobrażam sobie moją matkę taką, jaka była w dzieciństwie: trochę potargana, z farbą w sobie włosy z nowej martwej natury, nad którą pracowała, lub brak tchu po podniesieniu mnie i mojej siostry z gitary lub trampoliny Lekcje. Wyobrażam sobie, jak ostrożnie próbuje usunąć biszkopt z patelni i nie robi tego z taką gracją i łatwością, jakiej pragnie. Raz po raz wyobrażam sobie, jak drapie dno patelni.
Pomimo tego, że moja mama jest utalentowanym szefem kuchni, który cały czas gotuje, zabawiając rodzinę i gości z kolacją egzotycznymi potrawami, takimi jak mongolski gorący garnek i cassoulet, i pomimo tego, że kiedyś była współwłaścicielką butikowej firmy gastronomicznej specjalizującej się w wysokiej jakości przekąskach i wyszukanych potrawach, moja matka nie jest bajeczna piekarz.
Przez pewien czas, dorastając, zakładałem, że każde ciasto warstwowe pochyla się do przodu jak gruba śpiewaczka operowa midaria, albo jest podparte lub trzymane razem z serią wykałaczkowych wykałaczek. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że pierścień pachysandry i stokrotek wokół jej ciasta z Czarnego Lasu ukrywał otwór z boku. Nie zdawałem sobie sprawy, że nie rutynowo nie odciąłeś ciasta. Wierzyłem, że są ciasteczka, które powinny być wypiekane, ponieważ najlepiej nadają się do herbaty, a inne są niedopieczone, ponieważ fajnie jest formować rękoma.
Dopiero kiedy trochę się zestarzałem i zacząłem chodzić do domów innych dzieci, odkryłem prawdę. Ciastka matek moich przyjaciół nie zostały zbudowane z rozległym, skomplikowanym systemem belek i legarów. W centralnych plackach urodzinowych nie było tuneli, nie było smacznie pokrytych pęknięciami, nie palił posmaku, żadnych mas bluszczu i róż kamuflujących lukier. Byłem trochę zazdrosny. I trochę zawstydzony. Matka nikogo innego nie musiała ostrzegać gości na przyjęciu: „Uważaj na wykałaczki!”
Kiedy zapytałem mamę, dlaczego nie możemy po prostu kupić ciasta w piekarni lub sklepie spożywczym, jak zwykli ludzie, ona wyglądałby na zmieszanego i zszokowanego, jakby kupowanie ciasta odzwierciedlało nie tylko brak wyobraźni, ale także brak opieka. To było takie bezosobowe.
Po uzyskaniu własnego mieszkania i rozpoczęciu gotowania i pieczenia stało się jasne, że odziedziczyłem recesywny gen mojej matki Betty Crocker. Mimo to, kiedy urządziłem przyjęcie urodzinowe dla drogiego przyjaciela, czułem, że muszę mu upiec ciasto. Mimo mojej czujności spłonęło. I pomimo mojej starannej uwagi przy obchodzeniu się z nim, na dole pojawiła się złowrogo wyglądająca linia uskoku. (Czyja wina? Moja wina.) Ale nie miałam czasu, by wybiec i kupić ciasto.
„To nie jest problem”, powiedziała moja matka, gdy zadzwoniłem do niej we łzach. „Po prostu odetnij dno”.
„Nie mogę tego zrobić”.
"Tak, możesz. Po prostu informujesz swoich gości: „Tak właśnie robią we Francji”.
Moja matka się roześmiała, jakby powiedziała to milion razy.
„Nie”, powiedziałem „powiem tylko mojemu przyjacielowi prawdę. Przepraszam obficie i…
„Nie, nie będziesz”, powiedziała stanowczo. „Po prostu odetnij spód i użyj dużo szronu. Czy masz orzechy pekan? Przykryj ciasto orzechami lub kokosem. Połóż to na ładnym talerzu. Czy masz jakieś kwiaty? Naprawdę wszystko dzieje się w prezentacji - powiedziała z przekonaniem.
Mógłbym to zrobić. Odziedziczyłem od babci piękny wiktoriański szklany placek z ciastami i niektóre naczynia z porcelany kostnej obszyte złotem. Odetchnąłem trochę z bukietem kwiatów za 5 USD, który kupiłem na rogu rynku.
„Następnie podnieś brodę, uśmiechnij się i powiedz im:„ Tak to robią we Francji ”.
Po odłożeniu słuchawki pomyślałem o tym, co powiedziała. Przypomniałem sobie, ile razy słyszałem, jak ludzie zachwycali się gotowaniem mojej matki - nawet jej deserami - zawsze chwaląc jej kreatywność. Przypomniałem sobie niebiańskie ciasto z anielskimi potrawami z puree z mrożonych malin i podawane w antycznych szklanych kompotach. Nazywała to „upadłym aniołem”. To był jeden z moich ulubionych przysmaków.
Zawsze przysięgałem, że kiedy zostanę matką, moje dzieci będą miały ciasta kupione w sklepie. Jak tęskniłem za ciastem piekarniczym z realistycznymi różowymi różami i SZCZĘŚLIWYMI URODZINAMI, napisanymi eleganckim kursywą, w odróżnieniu od jerkich napalonych stolic. Ciasto z gładkim jak szkło lukrem delikatnie zaakcentowanym srebrnymi kulkami i cukrowymi fiołkami - nie ciasto tak kraterowe jak księżyc. Kiedy stałem się dorosły i zacząłem uczestniczyć w przyjęciach urodzinowych dla dzieci, które bardziej przypominały wyszukane wesela (np. gość honorowy wylądował na potrójnym torcie), stało się jeszcze bardziej jasne, że powinienem zlecić zadanie. Byłem pewien, że moje pieczenie przyniesie wstyd mojej rodzinie.
Kiedy patrzę na tę przekręconą patelnię, myślę: ważne jest to, że zrobiłeś ciasto. Liczy się to, że ludzie, dla których to stworzyłeś, czuli, że ci na tobie zależy.
Ale w końcu zawahałem się. Nie mogłem się zmusić do uhonorowania mojego syna lub córki ciastem kupionym w sklepie. Było w tym coś bezdusznego. Każdy mógł kupić to ciasto. Każdy mógł to zrobić. Kochałem moje dzieci. I pomimo faktu, że może wydawać się bardziej miłe, aby oszczędzić im spektaklu ciasta, na którym wydawało się, że siedziałem, robiłbym ich ciasta.
I nie ma też zwykłych ciastek: różowa gąsienica, jej nieestetyczne grudki i guzy w przebraniu „kolców i szczeciny” (wykałaczki zwieńczone mlecznymi piankami) i długie, kręte świece; hulajnoga, która dzięki mojej niecierpliwości podczas uwalniania tortu z patelni wyglądała jak pęknięty nagrobek na kołach; zamek skrupulatnie wzniesiony z ladyfingerów i kremów, który pomimo przypalenia Popsicle i muru oporowego stokrotki ostrożnie otoczyły go dla stabilności, zaczęły spisywać, przesuwać się i upaść - ofiara najwyraźniej niewidzialna osuwisko.
Goście od czasu do czasu wyglądają na zakłopotanych i zezują na moje dzieła. „Czy to jednorożec?” ktoś może zapytać.
„Nie, narwala”, mówię w sposób sugerujący, że byłem sprytny, a nie to, że wykonałem słabą robotę, zakładając uszy.
I ta osoba kiwa głową w sposób, za który jestem jej wdzięczny - jakby kredowała sytuację do tego stopnia, że jestem trochę ekscentryczna, i chyba tak.
Oto, czego nauczyłem się o pieczeniu ciasta: Kup dwa razy więcej lukru, aby użyć go jako cementu awaryjnego. Posypki, kolorowy cukier, M & M, Ryżowe Krispies, płatki kokosowe, żelki, orzechy i wszystko inne małe, jadalne i jasne to twój przyjaciel.
Nie przepraszaj. Pamiętaj o patelni.
Kiedy patrzę na tę przekręconą patelnię, myślę: ważne jest to, że zrobiłeś ciasto. Liczy się to, że podałeś to z rozmachem. Liczy się to, że ludzie, dla których to stworzyłeś, czuli, że ci na tobie zależy.
Przypuszczam, że kiedy moja matka dała mi tę patelnię, naprawdę dała mi dwa prezenty: wiarę w to, że mógłbym zrobić ciasto, i wspaniałą filozofię życia.
o autorze
Elissa Schappell jest autorką najnowszych powieści Plany budowania lepszych dziewczyn ($16,amazon.com). Wersja tego eseju pojawia się w nowej antologii Co dała mi moja matka: trzydzieści jeden kobiet w prezentach, które były najważniejsze ($16,amazon.com) pod redakcją Elizabeth Benedict. Schappell mieszka ze swoją rodziną na Brooklynie.
Czego na patelni ciasto mojej matki nauczyło mnie miłości, niedoskonałości i czego Naprawdę Sprawy