Jazda jej życia

Czy zrobiłeś kiedyś coś, czym byłeś? pewnie nigdy byś nie zrobił Dorothy Fortenberry, laureatka konkursu Life Lessons Essay 2011, nadeszła w tym momencie, gdy stawiła czoła najgorszym obawom z dzieciństwa i wreszcie zaczęła pedałować.

Thayer Allyson Gowdy

Gdy skończyłem siedem lat, odkryłem nieprzewidywalność wszechświata. Sześć było w dość solidnym wieku - byłem żabą w klasowej zabawie, moje włosy urosły wystarczająco długo na wsuwki - ale po moich siódmych urodzinach, w grudniu 1986 r. zaczęły się niesprawiedliwe niespodzianki: prawdziwa tożsamość Świętego Mikołaja, przypadek ospy wietrznej, lato obóz. Najważniejsze, nr 1: Mój ojciec zmarł. I nr 2: Przestałem się uczyć jazdy na rowerze.
Nr 1 był niemożliwie niesprawiedliwy. W rezultacie numer 2 miał sens.
W chwili jego śmierci (aby odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania: nagły; atak serca; nie z nadwagą; nie palacz; 42 lata; tak, tak, to było), mój ojciec i ja przeszliśmy mniej więcej w połowie standardowych lekcji jazdy. Zrozumiałem, że moje koła treningowe nie będą trwać wiecznie, ale jeszcze nie przeszliśmy do etapu biegania za i trzymania i puszczania. To miało się zdarzyć na wiosnę. Wiele miało się wydarzyć.


Gdy zima roztopiła się przed naszym domem w Waszyngtonie, mój rower stał w szafie w holu, czekając, aż ja lub moja mama znów go złapiemy. Minęły miesiące, podczas gdy my jedliśmy naszą drogę przez szynki pocieszenia i zastanawiałem się, kiedy życie znów będzie normalne. Kiedy moje pierwsze klasy otrzymały projekt pisania, który rozpoczął się: „Gdybym mógł mieć jedno życzenie…”, dokończyłem zdanie: „Chciałbym Święty Mikołaj był prawdziwy. ”To złamało serca około połowy moich kolegów z klasy i chociaż nie chciałem ich skrzywdzić, nie mogę powiedzieć, że źle się czułem to. Wszechświat jest nieprzewidywalny, ludzie. Właśnie mówiłem prawdę.
Do czasu, kiedy w końcu przynieśliśmy rower, prawie rok później, dorastałem około sześciu cali i wyglądałem jak niedźwiedź w cyrku, siedzący na siedzeniu. Moja mama i ja wkrótce przeprowadziliśmy się do innej części miasta, a mój rower został rozdany. W przedpokoju w nowym domu znajdowały się tylko czapki, płaszcze i parasole.
Nie żebym chciał roweru. Jako zgrabny, niezręczny dzieciak z głębokim strachem przed porażką nie spieszyłem się z nauką jazdy. Gdy ojcowie przyjaciół proponowali mnie uczyć, zawsze mówiłem: „Nie, w porządku, wszyscy idźcie do lodziarni. Przyniosłem książkę. ”

Wiele osób próbowało mnie pouczyć: przyjaciół rodziny, wujków, prawie każdego mężczyzny w średnim wieku w pobliżu, kiedy moja ignorancja stała się oczywista. Ale odmówiłem. Bałam się upaść i bałam się wyglądać głupio, a poza tym nie dałam się tak łatwo oszukać. Tata nauczył mnie jeździć na rowerze - potwierdzono różne sitcomy, filmy i reklamy bankowe to - i, przepraszam, dobroduszni przyjaciele rodzinni, wujowie i przypadkowi mężczyźni w średnim wieku, nie byliście moimi tata.
Kiedy byłem w liceum, to wszystko nie miało większego znaczenia. Wspólne wycieczki rowerowe zanikły i rzadko byłem wykluczany z wydarzeń grupowych, ponieważ nie umiałem jeździć. Wciąż byłem wykluczony, pamiętajcie o tym, ale bardziej z powodów takich jak bycie olbrzymim kujonem, dołączanie do szkolnego klubu Wiccan lub grzywka.
Nic się nie zmieniło - dopóki nie skończyłem 19 lat i siedziałem na dziedzińcu w Awinionie we Francji i patrzyłem, jak moja ręka podnosi się jakby z własnej woli w odpowiedzi na pytanie, które się zaczęło:Jeśli jesteś rowerem…„Poszedłem tam, aby uczyć się francuskiego od pierwszego roku studiów do drugiego roku studiów, i wiedziałem wystarczająco dużo, aby zrozumieć, co miła pani mówiła: każdy, kto mieszkał poza murami miasta, mógł pożyczyć rower na lato, aby zminimalizować wędrówkę do kampusu. Czy ja chciałem? (Czy ja…co?)
Żeby było jasne, nie podniosłem ręki, ponieważ nagle stałem się odważny lub twardy. Nie, po prostu boli. W tym roku cierpiałam na ekstremalny ból kolan. Oficjalna nazwa tego stanu to rzepka chondromalacyjna, ale liczyło się dla mnie to, że tak bolały mnie kolana, że ​​nie mogłem chodzić po schodach bez płaczu. Jedyne, co powiedział ortopeda, pomoże? Jeździć na rowerze. (Nieprzewidywalność wszechświata, część II. Specjalny nagłówek: Ironia.)
Oto kilka słów, których nauczyłem się tego lata po francusku. Nr 1: krem antyseptyczny, maść przeciwbakteryjna. Nr 2: pansementbandaż. Nr 3: genoukolano Bardzo dobrze sobie poradziłem z machaniem ręką i potrząsaniem głową, co tłumaczyło się jako „Wszystko w porządku. Nie, naprawdę, proszę zignoruj ​​łzy na mojej pokrytej brudem twarzy i żwirze osadzonym w mojej nodze. Jestem całkowicie brzoskwiniowy i nie potrzebuję ani ciebie, ani twojego motoroweru, i wrócę na to bicyclette lada chwila. ”Następnie spojrzałbym na zabandażowane grudki pośrodku moich nóg i pomyślałem ponuro o tym, jak zacząłem uczyć się jeździć na rowerze wyłącznie po to, by zmniejszyć zużycie kolan. Ironia rzeczywiście.

Trzymałem się tego. Tak, wciąż byłem niezręczny. Tak, nadal bałem się porażki. Ale ostatecznie bardziej się przestraszyłem nie uczę się jeździć - a tym samym trwale uszkadzam kolana. Więc każdego dnia po zajęciach chowałam książki do plecaka i wyciągałam mojego ciężkiego, zardzewiałego, pozbawionego sprzętu pożyczonego potwora.
Upadłem, krwawiłem - wciąż się nie poddałem. Kontynuowałem jazdę, spadanie i jazdę ponownie. Po rozerwaniu kilku par spodni i rozpoczęciu regularnego pobytu w aptece zdołałem się zorientować. Ukończyłem swoją pierwszą turę. Uderzyłem w kamień i pozostałem wyprostowany. Przyspieszyłem. Zwolniłem. Jeździłem na rowerze.
Zacząłem jeździć do szkoły, mijając śmigające samochody. Zabrałem go do kraju. Codziennie godzinami jeździłem sam - nie mówię po francusku, nie mówię po angielsku, tylko jeżdżę. Jazda na rowerze miała funkcjonować jako fizykoterapia, ale zmieniła się w znacznie więcej. Moja niezdolność do jazdy na rowerze była dowodem na to, że życie było niesprawiedliwe i że żadna życzliwość nie mogła go naprawić. Gdyby mój tata nie umarł, pomyślałem, wiedziałbym, jak jeździć. Wydawało mi się to całkowicie logiczne, ale to nie była prawda.
Ponieważ mój tata zmarł, wiele rzeczy było różnych: gdzie mieszkała moja matka i ja, o czym rozmawialiśmy, jak funkcjonowaliśmy jako rodzina. Były i są prawdziwe straty i nieobecności, i opłakuję je, ale tak naprawdę nie było żadnego dobrego powodu, dla którego nie mogłem jeździć na rowerze.

Więc to zrobiłem. I zakochałem się w moim rowerze - szczególnie w szybkości i swobodzie, jaką on zapewniał. Wymyśliłem tę rutynową palenie podczas jazdy na rowerze, która wydawała mi się okropnie europejska - i teraz zdaję sobie sprawę, że miał okropnie 19-latek.
Kiedy wróciłem do domu, zmieniłem się. Moje kolana mniej bolą. Reszta mnie mniej bolała. Zrozumiałem, że wszechświat jest wciąż nieprzewidywalny, ale nie zawsze w zły sposób. Na przykład nr 1: Od drugiego roku przyprowadziłem ze sobą stary rower mojej ciotki na kampus. Jeździłem nim, aby utrzymać kolana w zdrowiu, i w końcu odzyskałem zdolność wchodzenia po schodach bez rozdzierającego bólu. Do dziś regularnie jeżdżę na lekcje jogi i do sklepu spożywczego. Dojeżdżam nawet do pracy rowerem - 16 mil w obie strony ze Wschodniego Los Angeles do Santa Monica.
Ponadto nr 2: Dwa tygodnie po tym, jak powiedziałam koledze z college'u, że „chcę tylko spotkać chłopca na rowerze”, poznałam jednego. Na naszej pierwszej randce pojechaliśmy na arboretum. Spadłem z roweru. On kupił krem antyseptyczny i pansements dla mnie w CVS.
Kiedy miałem siedem lat, nauczyłem się, jak niesprawiedliwe może być życie, ale to lato we Francji nauczyło mnie, że życie może zawierać także niespodziewane i radosne niespodzianki. Przykład: chłopiec z rowerem właśnie świętowaliśmy naszą piątą rocznicę ślubu.
Nauczyłem się również, co jestem w stanie pokonać. Teraz, gdy stoję w obliczu różnych wyzwań - nowych miejsc pracy, ruchu terenowego, nowego dziecka - często myślę sobie: Pamiętaj, nauczyłeś się jeździć na rowerze. O ile trudniejsze to może być?
Dorothy Fortenberry, 31, z Los Angeles, wyłoniła zwycięzcę naszej trzeciejcoroczny konkurs, zgarniając nagrodę w wysokości 3000 $, bilety w dwie strony w obie strony do Nowego Jorku, dwudniowy pobyt w hotelu, bilety na Broadway i lunch z redaktorami Naprawdę proste. Fortenberry, dramaturg, który nigdy wcześniej nie opublikował eseju, mówi, że od lat chciała pisać tę historię. „Cieszę się, że czekałam” - mówi. „To był bardziej uczciwy utwór, niż gdybym miał 20 lat.”