Przestrzeń w Twoim domu, która należy do Ciebie i do Ciebie
James Merrell
Właśnie przygotowuję dla siebie małe domowe biuro i pomyślałbyś, że zaraz dostanę darmowa podróż dookoła świata, kolejne dziecko lub Lexus z gigantyczną kokardką wokół mojego podjazdu, jak widzisz reklamy na Boże Narodzenie. Jestem taki podekscytowany.
Z wyjątkiem dzieciństwa i krótkiego okresu po dwudziestce, nigdy nie miałem własnego pokoju, a tym bardziej domowego biura. Miejsce, w którym bałagan jest tylko moim bałaganem, a nie bałaganem dziecka lub męża, który - mimo że jest cudowny pod każdym innym względem - nigdy nie pamięta, aby wkładać naczynia do zlewu. Po powrocie do college'u przeczytałem A Room of One of Virginia Woolf i, szczerze mówiąc, nie wiedziałem, o co chodzi. Teraz, kiedy pracuję na pełny etat i mam troje dzieci oraz męża i psa, wydaje się, że wszędzie jest bałagan. Mam na myśli bałagan zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośnym. Mam brudne, niechlujne, brudne życie. Tak więc odkryłem, że mam fantazje Woolfia, że po prostu wychodzę za drzwi i nigdy nie wracam. Czy masz te fantazje? Czy możesz mieć te fantazje i nie utopić się w rzece? Mam nadzieję, że tak.
Więc moje życie to „bałagan”, ale nie chcę być bałaganem. (Jak w: „Och, wiesz Kristin, ona jest takim bałaganem”). A teraz myślę, że znalazłem ostateczny plan przeciwdziałania bałaganowi, który polega na tym, że mam własne biuro. Ścieżka do pakietu Office wygląda następująco:
Stary dom bez dostępnego poddasza = brak miejsca do przechowywania losowej crapoli, która idzie do pustej sypialni
Stary dom musi zostać okablowany = nagle istnieje sposób, aby dostać się na strych
Poddasze musi być izolowane = poddasze ma podłogę ze sklejki
Podłoga ze sklejki na poddaszu = nowe miejsce na losową crapolę
Nowe miejsce na losową crapolę = nowy pusty pokój!
Teraz, kiedy budzę się w nocy i nie mogę zasnąć, myślę o moim nowym małym biurze. Myślę o tapecie, którą wybrałem, kiedy byłem głupi i naiwny, i pomyślałem, że naprawdę nie ma dużej różnicy finansowej między malowaniem pokoju a tapetowaniem go (uh... nie). Zastanawiam się, czy nie umieścić biurka pod podwójnym, słonecznym oknem i otworzyć laptopa, a zamiast odpowiadać na e-maile, patrzeć przez okno. Drzwi są zamknięte w moim skądinąd nieuporządkowanym życiu i mam chwilę dla siebie w pokoju, w którym wszystko jest na swoim miejscu. I nigdy nie utopię się w rzece, przynajmniej nie w najbliższym czasie.