Jedna rzecz, która zdecydowanie nie przypomina porodu

Każdy nasz produkt został niezależnie wybrany i sprawdzony przez nasz zespół redakcyjny. Jeśli dokonasz zakupu za pomocą zawartych w nim linków, możemy otrzymać prowizję.

Dzięki uprzejmości Little, Brown and Company

Moja książka oficjalnie wychodzi za dwa tygodnie od dzisiaj, co oznacza, że ​​(a) możesz ją teraz dostać, jeśli tak jest skłonni i (b) Spędziłem półtora roku, słysząc niezliczoną liczbę osób, które mówią mi, że pisanie książki jest jak poród. Osobiście nie sądzę, żeby pisanie książki było jak poród. Oto, jak wyglądał poród, przynajmniej z moimi dwoma ostatnimi dziećmi:
SCENA 1
Lekarz: „Kristin, z powodu [wypełnij pusty powód] chciałbym cię nakłonić”.
Ja: „Doktorze, myślałem, że nigdy nie zapytasz!”
ETAP 2
Przyjeżdżam do szpitala z mężem, który spędza kolejne 18 godzin na przemian drzemiąc i obserwując sport na T.V. Dostaję znieczulenie zewnątrzoponowe w najwcześniejszym możliwym momencie, a potem nadrabiam zaległości w moim magazynie czytanie.
ETAP 3
Czas naciskać. Moje nogi są całkowicie zdrętwiałe od znieczulenia zewnątrzoponowego, ale okazuje się, że nie potrzebujesz funkcjonujących nóg, aby rodzić. Naciskam trzy razy, a dziecko wylatuje.


Całkiem łatwe, nawet jeśli zapłacisz za to do końca życia. Natomiast pisanie książki przypomina bardziej pięć etapów żalu. Z przeprosinami dla Elisabeth Kubler-Ross:
1. Odmowa: W żaden sposób nie podpisałem tej umowy na książkę. Nie mogę dopasować pisania książki do mojego harmonogramu. Myślę, że ktoś włożył mi coś do drinka.
2. Gniew: Poważnie! Gdybym mógł sam zamieszkać w chacie przez resztę życia, może wtedy mógłbym napisać książkę. To znaczy: jeśli nikt w pracy nie musiał ze mną rozmawiać, a żadne dziecko nigdy nie potrzebowało mojej pomocy w znalezieniu, powiedzmy, brązowej farby do tekturowego magnetofonu, który jest przeznaczony na projekt klasy muzycznej. Jutro. Nie to nigdy mi się nie przydarzyło.
3. Bartering: Kochany mężu, jeśli będziesz tylko rodzicem w każdą niedzielę przez następne 12 miesięcy, myślę, że mogę spełnić mój prawny obowiązek wobec tego wydawcy książek. (Uwaga: Bartering nie działa. Ale bardzo polecam znalezienie miłego sąsiada, za który można zapłacić 5 USD za godzinę, aby bawić się z 2-latkiem, podczas gdy wściekle piszesz na laptopie na górze. Dziękuję, Olivia i Chloe!)
4. Depresja: Nie jestem zabawny i nigdy nie byłem zabawny, a ten wydawca jest idiotyczny, sądząc, że mogę być śmieszny na 250 całych stron. Może byłbym zabawny, gdybym nie miał pracy na pełen etat lub tylu zwierząt domowych. Nie jestem też dobrym pisarzem. A co ja wiem o pracujących mamach? Jestem tylko wariatem udającym pracującą mamę.
5. Przyjęcie: OK, książka nie jest do końca okropna. Zrobiłem co mogłem. A ponieważ mój ojciec pochodzi z tak dużej rodziny, kupi go co najmniej 50 osób. I okładka jest całkiem urocza. Jest tu kilka dobrych historii, głównie z udziałem innych ludzi, ale kogo to obchodzi?
I wreszcie, jeśli mogę dodać do ponadczasowej listy Elisabeth K-R, jeden
Olbrzymie zastrzeżenie
Wiem, że mam szczęście, że udało mi się napisać książkę, którą ktoś naprawdę chciał opublikować. Wiem, że z tych rzeczy powstają sny dla niektórych osób… w tym dla mnie.
To po prostu nie jest jak poród - to wszystko, co mówię.