Dlaczego puszkowanie oznacza dla mnie więcej niż tylko konserwowanie produktów
Chloe Benjamin szukała sposobu, aby przyczynić się do swojego nowoczesnego małżeństwa - bez poświęcania swoich wartości. Zachowując, znalazła sposób na podzielenie się swoją miłością.
Corey Olsen
Poznałem Nathana, kiedy miałem 21 lat. Właśnie przeprowadziłem się do Madison, Wisconsin, na studia; był przystojny i dociekliwy, doktorant z doświadczeniem w pracach budowlanych i studium pełnym książek. Trzy lata po naszym spotkaniu oświadczył się podczas ulewy. W 2014 roku, kiedy miałem 25 lat, pobraliśmy się.
Byłem pierwszym z moich przyjaciół, który wziął ślub, ale nie miałem wątpliwości; nie lubiąc używać klisz, wiedziałem, że to Nathan. Poza tym zawsze pragnąłem głębi i bezpieczeństwa nad eksperymentowaniem i przygodą, przynajmniej poza granicami mojej fikcji. Więc myśl, że Nathan będzie moim partnerem na całe życie, nie przestraszyła mnie. Ale słowo „żona” tak. Przypomniało mi to przestarzałe oczekiwania i seksistowskie reklamy z magazynów z lat pięćdziesiątych.
Wychowałem się w San Francisco w dużej, nowoczesnej rodzinie z dwoma rodzicami - jednym gejem, drugim hetero. Dom mojego taty był bardziej normatywny: był żywicielem rodziny, a moja macocha, Ellen, zarządzała sferą domową. Moja mama i jej partnerka, Molly, przyjęły podobne role - Molly pracowała na pełny etat, podczas gdy mama żonglowała aktorstwem będąc głównym opiekunem nas, dzieci, ale fakt, że obie były kobietami, wzmógł tradycyjne narracje.
Miałem różne modele, kiedy przyszedł czas na stworzenie własnej rodziny. Nathan i ja zgodziliśmy się, że podział obowiązków powinien opierać się nie na normach dotyczących płci, ale na osobistych preferencjach i okolicznościach rodzinnych. Na początku naszego małżeństwa, podczas gdy Nathan pracował w niepełnym wymiarze godzin i ponownie ocenił swoją karierę, moja pensja służyła nam jako główny dochód. Tymczasem gotował prawie wszystkie; Wniosłem niewiele więcej niż imprezowy miks mojej babci i makaron z tuńczykiem, ulubieniec z dzieciństwa, którego hasło powinno brzmieć: „To lepsze niż się wydaje”. Nathan również zarządzał naszym domowym życiem. Wiedział, kiedy kot potrzebuje przeglądu, kiedy samochód potrzebuje wymiany oleju lub nowych opon zimowych.
Jako pisarz beletrystyczny żyłem w mojej głowie tyle samo, co w naszym mieszkaniu. Często wkładam nożyczki do szuflady z przekąskami lub zapałki w zamrażarce, podczas gdy Nathan wtrąciłem się za mną, przenosząc rzeczy do ich prawowitych miejsc i zawsze zamykając drzwi szafki pozostawione otwarte. Byłem kościołem z miasta, bardziej komfortowy na chodnikach niż na szlakach turystycznych, nigdy nie szczęśliwszy niż wtedy, gdy leżałem zwinięty pod kocem z dobrą powieścią. Gdybym był zwierzęciem, często żartowaliśmy, byłbym kotem domowym. Tymczasem Nathan był pasjonatem przyrody i widziałem, że jego zamiłowanie do gotowania pochodzi od niego docenienie natury: dzikie rampy, które wybrał w kwietniu, były smażone w maśle i oliwie z oliwek lub zamieniane w pesto.
Kiedy zamieszkałem w naszym małżeństwie, postanowiłem wnieść podobny wkład związany z jedzeniem. Instynkt mnie zdezorientował. Czy zdradziłem swój feminizm? W końcu uwielbiałem moje niekonwencjonalne wychowanie i byłem dumny z posiadania nowoczesnego małżeństwa. Dlaczego przejmowałem się tym, że nie gotowałem? Jeśli Nathanowi się to podobało, dlaczego nie pozwolić mu przejąć inicjatywę?
Zastanawiałem się nad własnymi rodzicami. Przypomniałem sobie, jak robienie jedzenia było aktem miłości, a także sposobem na kontynuowanie historii rodziny. Makaron z tuńczyka przywołuje kilka wspomnień z czasów, gdy moja mama i tata byli jeszcze razem. Po rozstaniu rodziców jedzenie różnicowało ich domy, tworząc wyraźne wspomnienia i tradycje. Mój tata przeprowadził się do małego mieszkania z dala od szkoły podstawowej. W te wcześniejsze poranki kupiliśmy bułki oliwne myte solą, specjalne śniadanie do zjedzenia w samochodzie. Ellen, żona mojego taty, kiedyś usatysfakcjonowała mnie i mojego brata, przykrywając stół gazetą i serwując niechlujnego kurczaka z grilla, który moglibyśmy zjeść rękami. Tymczasem partner mojej mamy, Molly, i ja mieliśmy „nasz” przepis na makaron: penne ze śmietaną i szparagami.
Każdy z moich rodziców miał specjalizację, z którą wciąż się kojarzę. Mój tata specjalizował się w rybach i mięsie - stekach z tuńczyka i grillowanym łososiu, polędwiczkach wieprzowych, które kupiliśmy w Roundman's Smokehouse podczas wycieczek do Mendocino. Moja mama była mistrzynią wypieków: Od Książka kucharska Moosewood i jej tajną broń, Tajemnice Jezuickiego Wypieku Chleba, zrobiła włoskie bochenki wysadzane oliwkami i chlebem wielkanocnym w kolorze żółtek jaj. Chciałem swoją specjalność. Chleb zawsze był moim ulubionym jedzeniem, ale na początku lat dwudziestych poszedłem bezglutenowo, by zwalczyć migrenę. Moje eksperymenty z pieczeniem bezglutenowym były tak katastrofalne, że postanowiłem trzymać się gotowych mieszanek. Mimo to było kilka rzeczy, których bezglutenowy styl życia nie mógł mi odebrać. Obejmowały one owoce i cukier.
Dwie wiosny temu moja przyjaciółka Rebecca wspomniała, że przygotowuje się do sezonu konserwowego. Każdego czerwca robiła dżem truskawkowy swojej matki. Przysięgła, że nigdy nie próbowałem czegoś takiego, że był to zupełnie inny gatunek niż ten, który kupiłeś w sklepie. Zaproponowałem pomoc.
Pierwszym zleceniem było zbieranie truskawek tego samego dnia co puszkowanie. Grudki lub miękkie punkty nie miały znaczenia; liczyło się to, że jagody dojrzewają do pękania. Przywieźliśmy do domu cztery kwarty i zorganizowaliśmy warsztat na stole w jadalni: dwie deski do krojenia, miskę na posiekane truskawki, drugą miskę na ich zębate zielone liście. Podgrzaliśmy posiekane truskawki w garnku z czymś, co wydawało się nielegalną ilością cukru.
Na początku miałem wątpliwości: jak cukier i kawałki owoców mogą stać się płynne? Ale stały się płynne. Mieszaliśmy dalej, zalany parą, gdy klimatyzator stoczył przegraną bitwę, a garnek wydychał aromat tak odurzające, że czuć zapach, jakby sam zjadł dżem: słodki, ale nie sacharynowy, wyraźny jak sopran. Kiedy dodaliśmy pektynę, mieszanina zgęstniała, tworząc pulchne, błyszczące bąbelki. Nałożyliśmy ćwierćtuczkę na mały talerz i włożyliśmy do zamrażarki, aż ostygnie, a następnie szturchnęliśmy go palcem. Kiedy się pomarszczyliśmy, napełniliśmy nasze właśnie ugotowane słoiki.
Zahaczyłem się. Nie zawsze miałem sukces - moje marynowane koperki czosnkowe były zbyt kwaśne, aby je jeść, i jeszcze nie znalazłem konserwowanej salsy, która nie smakuje głównie ocet - ale próby i błędy doprowadziły mnie do męczącej wersji dżemu morelowego, w którym sok z cytryny i niezbyt dojrzałe owoce doskonale równoważą to, co niezbędne tona cukru. Każdego sierpnia Rebecca i ja możemy 25 funtów całych pomidorów. W ciągu następnego roku Nathan zbiera je, szczelnie zapakowane w słoiki z ćwiartkami, do użycia w sosach do makaronu, chili i zupach.
Uwielbiam czuć się częścią tradycji, która sięga pokoleń; kiedy opowiedziałem mojej babci o moim nowym hobby, natychmiast przypomniała sobie konfitury własnej matki i fasolę. Uwielbiam sposób, w jaki łączy mnie to z otoczeniem: każdej jesieni chodzę na pobliską farmę jabłek, aby zebrać 15 funtów owoców - i pogłaskać Wypas owiec Black Welsh Mountain w pobliżu sadu - przed powrotem do domu, aby zrobić masło jabłkowe, tak karmelizowane i grube jak łeb. Uwielbiam dekorować słoiki, znajdować etykiety do druku i dostosowywać je według daty i nazwy dżemu, a następnie zawiązać kawałek sznurka piekarniczego wokół pokrywki. Uwielbiam dawać je jako prezenty, wiedząc, że zostaną one włączone do rytuałów śniadaniowych moich bliskich.
Być może przede wszystkim uwielbiam tworzyć coś, co przetrwa. Chociaż miałem szczęście dorastać w dwóch kochających domach, rozwód moich rodziców pokazał mi, że rodziny mogą być kruche. Podświadomie czy nie, uspokaja mnie samo pojęcie zachowania.
Uświadomiłem sobie, że właśnie ten instynkt napędzał moje pragnienie wkładu krajowego. Nie chciałem powielać ścisłych podziałów wcześniejszych generacji, nie czułem, że byłbym lepszym partnerem, gdybym tylko gotował. W końcu konserwowanie nie stanowi zasadniczej zmiany: Nathan wciąż robi kolację prawie każdej nocy, a ja nadal myję naczynia, Hamilton rozdzierająca ścieżka dźwiękowa. Chciałem znaleźć sposoby, jakkolwiek małe, aby utrzymać naszą nową rodzinę razem, tworząc żel podobny do pektyny, który umieściłby nas w tym środkowym miejscu między cieknącym a sztywnym.
Odkryłem, że zachowanie nie różni się tak bardzo od pisania. Oba są sposobami dokumentowania. Teraz, w pokoju gościnnym, znajduje się pudełko pełne wspomnień: zapis przeszłości, przechowywany w teraźniejszości, z którego można cieszyć się w przyszłości - razem.
o autorze
Chloe Benjamin jest autorem Anatomia snów. Jej nowa powieść, Immortaliścijest już dostępny. Prawa do telewizji zostały już sprzedane. Mieszka w Madison, Wisconsin.