Niezawodny sposób na uciszenie wewnętrznego krytyka
„Kobieta w słomkowym kapeluszu” Pierre-Auguste Renoir
Źródło: domena publiczna
Większość z nas została uwarunkowana od dzieciństwo być naszymi najsurowszymi krytykami. Ten wewnętrzny sędzia może nas śledzić, analizując każdy nasz ruch i czyniąc nas bardzo nieszczęśliwymi. Od lat pracuję nad tym, żeby to zmienić wewnętrzny krytyk w wewnętrznego sojusznika, który nie będzie mnie dyskredytował w sposób, w jaki ja nigdy nie dyskredytowałbym osób, na których mi zależy. Zrobiłem duży postęp, ale ten krytyk wciąż potrafi mnie zaskoczyć niespodziewaną wizytą.
Stało się to niedawno, w ostatnią rocznicę ślubu mojej córki. Zacząłem wspominać ten wyjątkowy dzień. Moja córka i zięć mieszkali za granicą, ale wesele odbyło się w naszym rodzinnym mieście, więc to ja odpowiadałem za wszelkie przygotowania. Ciężko nad tym pracowałem, ustawiając wszystko w kolejce, od dekoracji, przez kwiaty, jedzenie, aż po limuzynę, aby je odebrać i zabrać na lotnisko.
Zawsze mówię ludziom, że jej ślub był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu, więc zdziwiło mnie, że kiedy pomyślałem o tym w jej rocznicę, pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że obiad po ceremonii został opóźniony o 45 minut, bo chleb nie dotarł z miejscowego piekarnia. Drugą rzeczą, która przyszła mi do głowy, było to, że kierowca limuzyny, którego wynająłem, przyjechał o 15:00. o 15:20 nadal nie było możliwości zabrania pary młodej. Przypomniałem sobie, jak stałem sam na parkingu, martwiąc się i martwiąc, zamiast mieszać się z gośćmi.
Jednak największą niespodzianką dla mnie, gdy przypomniałem sobie ten dzień, było to, że wciąż obwiniałem siebie za te dwie drobne usterki. Nazywam je drobnymi, bo nikomu innemu się nimi nie przejmowały. Jeśli chodzi o chleb, goście mieszali się i rozmawiali, radośnie pili szampana i zajadali się przekąskami aż do rozpoczęcia lunchu. A moja córka i zięć nie czekali z niecierpliwością na limuzynę: byli w środku i świetnie się bawili!
A jednak wiele lat po ślubie wciąż gościłam wewnętrznego krytyka z jego znanymi „powinnościami”: „Powinieneś zadzwonić do piekarni rano w dniu ślubu i potwierdzić godzinę lunchu zaczynać. Powinieneś zadzwonić do firmy produkującej limuzyny i upewnić się, że mają odpowiedni czas na przyjazd.
Odróżnienie od wewnętrznego krytyka
Zdając sobie sprawę, jak absurdalne było dla mnie obwinianie siebie po tylu latach, zadałem sobie pytanie, czy istnieje sposób, aby na dobre uciszyć tego wewnętrznego krytyka w związku z tym wyjątkowym dniem w moim życiu. Postanowiłem wypróbować technikę zwaną deidentyfikacją – to znaczy nie traktować głosu wewnętrznego krytyka jako autentycznej, stałej cechy mnie. Dezidentyfikacja w ten sposób może przybierać różne formy. Niektórzy uważają, że pomocne jest nadanie krytykowi imienia: „Och, to znowu pani Nag”. Dzięki temu nie utożsamiasz się z głosem jako niezmienną częścią Ciebie osobowość.
Metaforą, której lubi używać mój mąż, jest wyobrażenie sobie, że wewnętrzny krytyk jest głosem na scenie, a ty jesteś na balkonie i go słuchasz. Postanowiłem spróbować. Wyobraziłem sobie siebie na balkonie. Na scenie był krytyk, który bez przerwy gadał o chlebie i limuzynie, co mnie, publiczności, nie obchodziło. W rzeczywistości tak było nudny słuchać.
PODSTAWY
- Znajdź poradę blisko mnie
Następnie zastanowiłem się, co (jako członek publiczności) wpłynęłoby na lepsze oglądanie i słuchanie na scenie. Odpowiedź była prosta: skupić się na wszystkich pozytywach ślubu. W końcu znacznie przewyższały te negatywne zarówno pod względem liczby, jak i intensywności:
- Piękno i emocjonalny wpływ samej ceremonii, którą państwo młodzi zaplanowali z urzędnikiem, którym był nikt inny jak mój mąż – ojciec panny młodej.
- Jak moja córka poprosiła ukochanego nauczyciela muzyki w liceum w naszym mieście, aby zagrał na pianinie podczas ceremonii, co uczyniło tę okazję wyjątkową dla tak wielu osób na sali.
- Łzy, które napłynęły mi do oczu, gdy moja córka tańczyła swój pierwszy taniec z ojcem do wybranej przez siebie piosenki: „What a Wonderful World” Louisa Armstronga.
- Mój syn starannie przygotował – i przezabawnie – toast za pannę młodą i pana młodego.
- Spotkanie tak wielu bliskich mi osób.
Przypomnienie sobie tego wszystkiego pomogło uciszyć wewnętrznego krytyka. Czy jakikolwiek ślub odbywa się bez ani jednej usterki? Nie sądzę, a jednak był to niemożliwy standard, którego trzymałem się przez te wszystkie lata. Trzymałam się kurczowo wyobrażenia o tym, jak o czymś myślałam powinien być, i robiąc to, nadal podsycałem wewnętrznego krytyka i zanieczyszczałem moje cenne wspomnienia z tamtego dnia.
Niezbędne lektury do samodzielnej rozmowy
Odcinając się od wewnętrznego krytyka, mogłam spojrzeć na ślub z innej perspektywy. Poczułam się dobrze, wiedząc, jak ciężko pracowałam, aby był to wyjątkowy dzień dla mojej córki i zięcia. Współczułam też matce panny młodej, która wystrojona stała samotnie na parkingu przez pół godziny, podczas gdy wszyscy inni bawili się w środku.
Ta deidentyfikacja uodporniła mnie na wszystko, co wewnętrzny krytyk mógłby próbować powiedzieć, a co mogłoby zakłócić radość, jaką odczuwałem, gdy wspominałem tamten dzień. Tak naprawdę, ciepłe poczucie dobrego samopoczucia doprowadziło do szerokiego uśmiechu na mojej twarzy.
Mam nadzieję, że następnym razem, gdy pojawi się Twój wewnętrzny krytyk, wypróbujesz jedną z tych technik dezidentyfikowania. Rozpoznasz obecność krytyka, ponieważ zaczniesz kierować samokrytykę i obwiniać siebie. Kiedy tak się stanie, zacznij od przypomnienia sobie tego, chociaż czasami możesz wyciągnąć wnioski z przeszłości błędy, użalanie się nad nimi nie służy żadnemu użytecznemu celowi, a jedynie sprawi, że poczujesz się źle się.
Następnie przestań identyfikować się z tym negatywnym głosem wewnętrznym, nadając mu nazwę, która nie jest z tobą kojarzona, lub przez wyobrażając sobie, że jest na scenie, a ty jesteś neutralną osobą trzecią na balkonie zmuszoną do słuchania tego negatywnego i nudnego gadać.
© 2016 Toni Bernhard. Dziękuję za przeczytanie mojej pracy. Jestem autorem czterech książek:
Jak być chorym: Twój kieszonkowy towarzysz (dla tych, którzy czytali Jak być chorym i dla tych, którzy tego nie zrobili). (maj 2020)
Jak być chorym: inspirowany buddyzmem przewodnik dla osób przewlekle chorych i ich opiekunów (wydanie drugie) (2018)
Jak dobrze żyć z przewlekłym bólem i chorobą: uważny przewodnik (2015)
Jak się obudzić: inspirowany buddyzmem przewodnik po radowaniu i smutku (2013)
Wszystkie moje książki są dostępne w formacie audio na Amazon, audible.com i iTunes.
Odwiedzać www.tonibernhard.com po więcej informacji.
Korzystając z ikony koperty, możesz wysłać ten artykuł e-mailem do innych osób. Jestem aktywny Facebook, Pinteresta, I Świergot.
Może ci się spodobać również "Jak rozmawiać ze sobą.”