Projekt Pacjent: Złożoność opieki nad pacjentem

Wizyta może rozpocząć się w tak prosty sposób. Pacjent przychodzi na wizytę z głównym problemem lub główną skargą. Wystarczająco proste. Ale po kilku pytaniach dotyczących wizyty okazuje się, że w tej wizycie niewiele jest prostych rzeczy. Albo raczej, u tego pacjenta niewiele jest prostych rzeczy.

Tak naprawdę niewiele jest rzeczy prostych w kimkolwiek.

Ludzie są skomplikowani. Przychodzą owinięci niewidzialnym płaszczem doświadczeń, przekonań, uraz, ból, narażenie i nawyki. To właśnie pod tym płaszczem może pojawić się pojedynczy wątek fizycznego objawu. Ale ta nić jest spleciona w sieć ich poprzednich wcieleń.

Pewnie, że mógłbym to uprościć. Mógłbym, jeśli zechcę, skupić się na samym objawie, z którym do mnie przyszli. Mógłbym zlecić badania celowane – badanie krwi, obrazowanie lub inne badania – które zawęziłyby niektóre przyczyny objawów – zgodnie z zaleceniami lekarza. standard opieki protokoły i algorytmy. Mógłbym wtedy zaproponować jeden z kilku leków, których uczymy się leczyć takie objawy. Następnie poproś pacjenta o wizytę kontrolną za sześć miesięcy.

Ale z mojego doświadczenia wynika, że ​​to rzadko działa. I właściwie to jest powód, dla którego rozczarowałem się tym, kim jestem jako lekarz i neurolog. Odważyłem się szukać odpowiedzi poza konwencjonalnym nauczaniem. Powoli i ostrożnie opuściłem pudełko, ale uważałem, aby nie przesadzić ani nie przesadzić. Byłem wymagający w tym, czego się nauczyłem i konserwatywny w narzędziach, które zdecydowałem się dodać do mojego arsenału terapii.

Neurolodzy często żartują, że mamy wiele diagnoz, ale niewiele metod leczenia. Zgadzam się, że mamy niewiele możliwości leczenia, ale uważam, że mamy też zbyt mało diagnoz, które skłaniają nas do wciskania objawu do pudełka diagnostycznego i etykietowania go nietypowy Lub idiopatyczny, lub czasami funkcjonalny.

Pacjenci to ludzie, a ludzie to pacjenci i nie chcą chodzić do lekarza, jeśli nie muszą. Próbowali zastosować się do wszystkich porad internetowych, jakie mogli znaleźć, aby samodzielnie się wyleczyć. W końcu trafiają do lekarza.

Ale to, co przede mną, nie jest objawem ani nawet konstelacją objawów. To jednostka, której historia ma swój początek. Często początek nie jest momentem, w którym pojawiły się pierwsze objawy niepokoju. Początek często przypada jakiś czas wcześniej, czasem daleko wstecz. A zakończenie tej historii można napisać jedynie dowiadując się, jak to wszystko się zaczęło.

Każdego pacjenta traktuję jak projekt. Przypuszczam, że nie brzmi to zbyt ciepło ani pielęgnująco. Z pewnością nie brzmi to medycznie. Ale to projekty, które kocham. Postrzegam każdego człowieka jako złożoną istotę z historią do opowiedzenia. Historia pełna radości, uroczystości, osiągnięć, zmagań, dynamiki rodzinnej, ekspozycji, traumy, smutku i bólu.

Z całą pewnością nie stanie się to podczas jednej wizyty. Zwykle dopiero podczas trzeciej wizyty ujawnia się pełny zakres i wizja tego projektu. To wtedy, gdy dowiedziałem się wystarczająco dużo o historii tej osoby, jej zmaganiach, stylu życia, stresorach i narażeniu. To wtedy poczułem, z czym zmaga się ich ciało, umysł i dusza. Dzieje się tak wtedy, gdy zbieram wystarczająco dużo obiektywnych danych, aby wyczuć, jak ich ciało fizyczne zareagowało na ich historię. Bardzo często dzieje się tak, gdy odkrywamy inne objawy, o których pacjent myślał lub jak mu powiedziano, że są ich przyczyną stres, Lęklub starzenie się.

I wtedy czuję wzajemną więź terapeutyczną z tym pacjentem, który obdarzył mnie zaufaniem, tak jak ja go zrozumiałem.

To są dla mnie projekty miłości. I to jest jedyny sposób, w jaki umiem ćwiczyć. Objawy często nie występują samodzielnie. Nawet jeśli tak się stanie, stopień, w jakim można tolerować pojedynczy objaw, może również mieć miejsce w przeszłości. Niektórzy mogą ignorować i zająć się swoim życiem, podczas gdy inni mają niski próg bólu lub mogą łatwo stać się niespokojni i wyrównani katastrofa objaw.

Niezbędne lektury dotyczące traumy

Co to jest więź traumy?
Wszechobecność traumy i rola uzdrawiania społeczności

Jak w przypadku każdego projektu, po jego ukończeniu pojawia się poczucie zadowolenia i spełnienia. Ale jest też poczucie straty, ponieważ drugą stroną mojego projektu dotyczącego pacjentów jest to, że zacząłem doceniać tę osobę i jej zmagania. I chociaż moim celem jest, aby nie musieli się już ze mną widywać, koniec jest słodko-gorzki.

MaziramaCanva

Źródło: Mazirama/Canva