Kiedy adopcyjna matka jest niekochająca
Źródło: Echo Grid/Unsplash
Tytuł tego wpisu nawiązuje do faktu, że choć kultura – i jej mitologie dotyczące macierzyństwa i… macierzyństwo – pozwól niekochającym matkom biologicznym ukrywać się na widoku, matki adopcyjne mogą mieć jeszcze więcej kamuflaż. Te mity o matce – że wszystkie kobiety pielęgnują, że macierzyństwo jest instynktowne, że macierzyńska miłość jest zawsze bezwarunkowa – a także przekonanie, że więzy krwi są zawsze silniejsze, utrudniają wyartykułowanie i rozpoznanie złego traktowania ze strony osoby biologicznej rodzic. Znam to z pierwszej ręki i znalazło to odzwierciedlenie w wielu historiach opowiadanych przez osoby, których potrzeby emocjonalne nie zostały zaspokojone dzieciństwo lub które były słownie obelżywe, robione z kozła ofiarnego, ignorowane lub zastraszane.
The adoptowane dziecko niekochającej matki musi stawić czoła temu wszystkiemu, a także pogodzić się z faktem porzucenia przez nią lub jego biologiczną matkę i konieczności radzenia sobie z pojedynczymi mitami i wierzeniami dot przyjęcie. Na te córki i synów ciąży jeszcze większe brzemię. Gracie, obecnie 45, napisała:
„W końcu poczułam się na tyle bezpiecznie, że mogłam powiedzieć mojej współlokatorce z college'u, z którą spędziłam trzy lata, o mojej matce, jej podłości i aktywnych sposobach poniżania mnie. Spojrzała na mnie i powiedziała: „To niemożliwe”. Ona wybrała ciebie. Wybrała bycie mamą. Ciężko pracowała, aby tak się stało. Jakoś masz to pomieszane w głowie”. Minęło kolejnych 10 lat, zanim powiedziałam komukolwiek prawdę. Byłem zdewastowany."
Ale te przekonania mogą nawet nie pochodzić z zewnątrz, jak stwierdziła Cathryn (50 l.). Wychowała się w domu surowym i religijnym; ona była terapia z przerwami od 16 roku życia:
„Przez większość terapii zaprzeczałam, jakoby moja adopcyjna matka miała jakiś problem, ponieważ znajdowała się pod wpływem„ wdzięczny zaklęcie adoptowanego. Terapeuci próbowali wyprowadzić mnie z błędnego przekonania, że to ja jestem winien. Zawsze broniłabym moich adopcyjnych rodziców. Do 45 roku życia, kiedy po odejściu nie ma kontaktu, a utalentowany terapeuta pomógł mi przejść przez ten kryzys”.
Kilka zastrzeżeń dotyczących założeń
Mój wysiłek polega tutaj na podjęciu złożonego i stosunkowo niezbadanego tematu i wyeksponowaniu pewnych uogólnień może to być przydatne dla dorosłych, którzy mają trudne lub nawet toksyczne relacje z adopcją matki. Ale doświadczenie każdej osoby jest również w znaczący sposób indywidualne. Na przykład, dlaczego dorosły decyduje się zostać rodzicem (i czy aktywnie zabiegano o podjęcie tej decyzji lub przemyślane lub po prostu biologiczny wypadek) zawsze wpływa na trajektorię rodzic-dziecko relacja; może nabrać jeszcze większego znaczenia w przypadku adopcji, która wymaga działania, planowania, pomocy prawnej, a często i pieniędzy.
Jednym z smutniejszych przykładów jest przypadek mojego przyjaciela Grega, który został adoptowany, aby „zastąpić” (zwróć uwagę na cudzysłów) zmarłego 5-letniego syna; możesz sobie wyobrazić, jak niemożliwa była do odegrania ta rola, pomimo faktu, że Greg był człowiekiem osiągającym sukcesy, mądrym, opiekuńczym i miłym. Prawdopodobnie było nieuniknione, że jego rodzice postrzegali go jako osobę, której brakuje, ponieważ dosłownie chcieli, żeby był kimś, kim nie był. (Został psychiatrą specjalizującym się w dzieciach.)
Cynthia, obecnie 45-letnia, jest oddzielona od matki i blisko ojca:
„Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby moja matka chciała być matką. Mój tata pochodził z dużej rodziny, zawsze chciał mieć dzieci i był siłą napędową mojej adopcji po tym, jak miała dwie ciąże pozamaciczne. Miała 30 lat, kochała swoją pracę w branży modowej i uwielbiała podróżować. Wszystko to zatrzymało się w jednej chwili, gdy mój ojciec przekonał ją, aby została mamą goszczącą w domu dla mnie i chłopczyka, którego miał nadzieję urodzić w przyszłości; Jako prawnik zarobił więcej niż wystarczająco pieniędzy, żeby nas wspierać. Ale była znudzony, niezadowolony, i zaczął narzekać, że mnie zaniedbała, a ich kłótnie przeniosły się na codzienne życie. Na świat przyszedł chłopczyk trzy lata, a kiedy przyszedł czas podpisania dokumentów, moja mama się sprzeciwiła, mówiąc, że to nie jest życie, jakiego pragnęła. Moi rodzice rozwiedziony i chociaż mój ojciec chciał opieki nad dzieckiem, ona nie chciała mu jej jej dać na złość. Krótko mówiąc: wróciła do pracy, ja miałam grupę niań i widywałam się z tatą co drugi weekend i w środy. Ożenił się z kobietą, która całkowicie mnie zaakceptowała, a potem dał mi dwóch braci i siostrę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz ktoś wspomniał, że jestem adoptowana i szczerze mówiąc, nawet nikomu o tym nie wspominam. Mam kochającą rodzinę. Po tonach terapii jestem zadowolona z własnego życia (mężatka, jedno dziecko) i tych, którzy mnie kochają. I przeżyłem moją matkę.
Historia Cynthii jest szczęśliwsza niż większość, ponieważ adoptowane dzieci mogą czasem znaleźć się w roli dziwnych dziewcząt i chłopców, gdy do rodziny zostaje dodane biologiczne dziecko lub dzieci. To było absolutnie prawdą w przypadku 64-letniej Marie:
„Kiedy moi adopcyjni rodzice mieli własne dzieci, nas dwoje, adoptowanych, potraktowano jak sprawy charytatywne. Pod względem materialnym zapewniono nam opiekę i oczekiwano od nas, że będziemy się zachowywać tak, aby nie wystawiać ich na złą opinię. Ale skupili się na własnych dzieciach”.
Kulturowe podejście do adopcji (to skomplikowane)
Chociaż prawdą jest, że współczesna historia postrzega adopcję jako dobre rozwiązanie problemów doświadczanych od urodzenia rodziców, dzieci porzucone lub zaniedbane, a także osoby nie mogące mieć dzieci, przegląd z 2016 r. przeprowadzony przez Amandę L. Baden w Kwartalnik adopcyjny wyjaśnia, że kwestia jest niezwykle złożona; wyjaśnia to, podkreślając to, co nazywa „adopcją”. mikroagresje.” Na światło dzienne wyskakuje wiele jej odkryć. Pierwszym z nich jest przekonanie, że więzi biologiczne są zawsze nadrzędne w zakresie optymalnego funkcjonowania rodziny; to staje się agresja i znak wstyd za zrzekającą się matkę i zniewagę dla matki adopcyjnej, i powoduje, że przysposabiony zostaje zapytany, czy ma „prawdziwą” rodzinę. Należy zauważyć, że to przekonanie skutkuje również tym, że adoptowane dzieci czują, że muszą szukać swoich biologicznych matek, nawet jeśli mają kochających rodziców adopcyjnych. Poszukiwania te nie zawsze obejmują szczęśliwe zakończenia, co zwiększa ich poczucie braku przynależności.
Niezbędne lektury na temat adopcji
Innym jest pogląd, że adoptowane dzieci powinny być „wdzięczne” lub że „miały szczęście”, że zostały uratowane; pojawiało się to w szeregu przekazanych mi wspomnień i czasami było aktywnie wykorzystywane do wzmacniania poczucia dziecka nienależącego do rodziny ani do nikogo; zdarzyło się to zarówno w rodzinach składających się z dzieci adoptowanych, jak i w rodzinach mieszanych z dziećmi adoptowanymi i biologicznymi.
Należy pamiętać, że dzieci są marginalizowane ze względu na odmienność lub stają się kozłem ofiarnym w dysfunkcyjnych rodzinach biologicznych. to po prostu inny cios dla adoptowanego dziecka. Nicky, obecnie 50-latek, napisał:
„Nie pamiętam czasu, kiedy nie wiedziałam, że jestem adoptowana. Miałem 3 lata, kiedy zostałem adoptowany. Z jednej strony mama nauczyła mnie powtarzać, że jestem wyjątkowa, ponieważ zostałam adoptowana, ale także odnosiła każdą negatywną cechę, którą jej zdaniem posiadam, do mojej naturalnej matki. Na przykład mówiła: „Znowu masz ten ponury wyraz twarzy, to twoja matka”. zawsze jest to porównanie negatywne, więc dorastałam w przekonaniu, że moja naturalna matka jest zła, a jeśli ona była, to ja też muszę Być."
Adoptowana córka internalizuje to, co mówi o niej matka, jako niezmienne prawdy, tak jak robi to jej równie niekochany biologiczny odpowiednik.
Pociąganie matki adopcyjnej do odpowiedzialności: większe tabu?
Mimo że biologiczne dzieci spotykają się z krytyką kulturową za ujawnianie prawdy o złym traktowaniu ich matek, dziecku adoptowanemu może być jeszcze trudniej rozpoznać traktowanie i ustalić granice. Ceci napisała:
„Przez dziesięciolecia wątpiłam w swoje przekonania, ponieważ rzekomo „uratowała” mnie moja matka. Wszyscy to powiedzieli. To była codzienna mantra. Dorastałem, myśląc, że gdyby nie ona, skończyłbym na śmietniku. I wierzyłem aż do 50. roku życia, kiedy zdałem sobie sprawę, jak inaczej traktowałem własne dzieci i w końcu dostrzegłem, że w tym utworze był czarny charakter. I to nie byłem ja.
Dziękuję wszystkim, którzy wypełnili ankiety i namówili mnie do napisania.
Prawa autorskie © 2022 by Peg Streep.
Facebook zdjęcie: PeopleImages.com – Yuri A/Shutterstock