Nasze różnice nas zabijają
Kilka dni temu natknąłem się na cytat Dalajlamy. „Jestem Tybetańczykiem, jestem buddystą i jestem Dalajlamą, ale jeśli podkreślam te różnice, wyróżnia mnie to i podnosi bariery w kontaktach z innymi ludźmi. Jedyne, co musimy zrobić, to płacić więcej uwaga w jaki sposób jesteśmy tacy sami jak inni ludzie.”
Myślę, że Dalajlama dopiął swego. Konflikty, które mają miejsce na świecie, od sprzeczek w rodzinach po przemoc w krajach i pomiędzy krajami, dotyczą właśnie tego różnice pomiędzy ludźmi i grupami. Jedna osoba lub grupa chce, żeby coś wyglądało w określony sposób, a inna osoba lub grupa chce, żeby to samo wyglądało inaczej.
Pod wieloma względami nasze różnice stanowią wielką siłę. Są kalejdoskopowym bogactwem ludzkości. To dzięki naszym różnorodnym talentom udało nam się stworzyć niezwykłe dzieła sztuki, wysłać ludzi w przestrzeń kosmiczną, absurdalnie konstruować wysokie budynki i długie mosty, projektuj i twórz oszałamiająco piękną modę i ozdoby oraz odkrywaj lekarstwa na okropne choroby i choroby.
Faktem jest, że nie ma dwóch osób, które doświadczają czegoś dokładnie w ten sam sposób. Nawet nie identyczne bliźniaki. Oznacza to, że wszyscy mamy unikalne pomysły, perspektywy i preferencje. Dwie osoby mogą udać się na to samo wydarzenie i mieć zupełnie różne relacje na temat tego, co się wydarzyło.
Na przykład mój syn i ja czasami wychodziliśmy z kina, siedząc przez kilka minut obok siebie godzinami oglądania tych samych rzeczy na dużym ekranie, a mimo to opisujemy bardzo różne doświadczenia związane z tym, co się wydarzyło NA. Czy byłeś kiedyś w kinie, gdy ktoś tam był śmiać się hałaśliwie o coś, co nawet nie wydawało ci się choć odrobinę zabawne? Może nawet byłeś tą osobą.
Wydaje się, że żyjemy w czasach, w których różnice mają teraz dla ludzi większe znaczenie niż być może wcześniej. Wydaje się, że ludzie przyłączają się do grup i definiują siebie w coraz bardziej szczegółowy i wyrafinowany sposób, aby dokonać rozróżnienia między sobą w grupie, do której należą. utożsamiać się z i z „innymi”. Jak na ironię, obecnie w organizacjach działają również ruchy promujące takie rzeczy, jak równość, różnorodność, dostęp, włączenie społeczne i inne należący. Na przykład wiele uniwersytetów ma grupy, jednostki, urzędników i polityki skupione na jednym lub większej liczbie tych obszarów.
Promowanie równości i inkluzywności jest bardzo dobrą rzeczą i powinno odbywać się częściej. Wydaje się jednak więcej niż przypadkowym, że zaczęliśmy stawiać na pierwszym miejscu włączenie i równość w czasie, gdy identyfikacja grupowa wydaje się być coraz bardziej płodna. Im więcej grup tworzymy, tym bardziej wydaje się, że przemoc i konflikty raczej nasilają się niż maleją.
Kiedykolwiek istnieje grupa, będą członkowie, którzy są w grupie i inni, którzy są poza grupą. Samo zgrupowanie, a nie jakiekolwiek konkretny wydaje się być oddzielaniem i tworzeniem barier, o których wspomniał Dalajlama.
Wydaje się jasne, że ważne są dla nas te rzeczy, które nas wyróżniają od jednych, a jednocześnie łączą ściśle z innymi. Być może nasze różnice sprawiają, że czujemy się wyjątkowi, ważni i niepowtarzalni. Nasze różnice nie doprowadzą jednak do harmonii społecznej. Przynajmniej nie poza małą grupą, z którą się identyfikujemy.
Jak zasugerował Dalajlama, tworzenie bardziej zadowolonych i spójnych grup wymaga skupienia się na naszej identyczności, a nie na różnicach. Na najbardziej podstawowym poziomie mamy ten sam projekt. Wszyscy jesteśmy kontrolerami.
Zrozumienie naszej kontrolującej natury może pomóc nam pogodzić nasze różnice i naszą identyczność. Jako kontrolerzy, wszyscy to mamy cele, pragnień, potrzeb, pragnień i preferencji. Możemy chcieć różnych rzeczy, ale fakt, że tak chcieć jest stała.
Źródło: olgaddemina/ID obrazu: 212683545/@123RF
Częścią naszego wspólnego planu jest również zwracanie szczególnej uwagi na wszelkie luki między tym, czego chcemy, a tym, co mamy. Kiedy chcemy, żeby było tak, jak chcemy, a jak sprawy się obecnie różnią, robimy to musieć Zrób coś. To, co robimy, a nawet czas, w jakim to robimy, będzie się różnić, ale jesteśmy stworzeni do niezadowolenia z jakiejkolwiek różnicy między tym, jak chcemy, aby nasz świat wyglądał, a tym, jaki jest obecnie. To nas swędzi musieć zadrapanie.
Nawet te proste cechy tego, jak jesteśmy skonstruowani, pozostawiają nam wskazówki dotyczące tego, jak powstają konflikty społeczne. Bardziej szczegółowo rozwijam takie tematy w książce, którą napisałem wraz z moim dobrym przyjacielem Rickiem Markenem: Kontrolowanie ludzi: paradoksalna natura bycia człowiekiem.
Zasadniczo dlatego, że wszyscy mamy specyficzne pragnienia i potrzeby, a także dlatego, że jesteśmy stworzeni do nietolerancji wobec innych różnice między tym, czego chcemy, a tym, co dostajemy, w sytuacjach społecznych bardzo łatwo jest kogoś zirytować nawzajem. Ponieważ zajmuję się sprawianiem, żeby było tak, jak chcę, moje działania mogą zakłócać sposób, w jaki chcesz, żeby było. Być może lubię, gdy okno biura jest otwarte, aby wpuścić świeże powietrze, ale dla ciebie jest to zbyt chłodny powiew. Więc zamykasz okno, przez co jest mi duszno. Może lubię poświęcić czas na sprawdzenie awokado na rynku, zanim dokonam wyboru, nie zauważając rosnącej za mną kolejki zapracowanych kupujących.
Ten ogólny wzorzec przepychania świata innych, podczas gdy my sprawiamy, że nasz własny świat będzie taki, jaki musi, jest podstawową formułą konfliktu społecznego. Oczywiście może się też zdarzyć, że niektórzy ludzie celowo przeszkadzać światom innych, ale nadal jest to zgodne z rozumowaniem utrzymywania porządku we własnym świecie.
Uznając, w czym jesteśmy podobni, możemy lepiej celebrować i cieszyć się różnicami, które nas inspirują i ekscytują. Gdybyśmy poświęcili czas na pełniejsze zrozumienie naszej natury kontrolowania i natury naszego kontrolowania, moglibyśmy zacząć planować bardziej sprawiedliwy, uczciwy i sprawiedliwy świat społeczny.
Co kontrolujemy, to nasza różnica. To kontrolujemy, jest nasza identyczność. To nasza identyczność jest kluczem do rozkwitu ludzkości.