Czy dyplom Ivy League naprawdę pomaga zabezpieczyć pracę?
Kiedyś rozmawiałem z dr Karen Brown, dyrektorką Interdyscyplinarnego Centrum Badań nad Globalnymi Zmianami (ICGC) na Uniwersytecie w Minnesocie. Na swoim stanowisku dr Brown nadzoruje różne międzynarodowe i interdyscyplinarne inicjatywy edukacyjne i badawcze. Podczas seminarium w klasie, które skupiało się na poruszaniu się po rynku pracy, dr Brown podzielił się spostrzeżeniem, które wydało mi się uderzające: „Ubieganie się o pracę samo w sobie jest pracą na pełny etat”.
W moich badaniach oraz w poprzednich artykułach ukułem termin „studenci pokolenia zerowego„, aby scharakteryzować przybyszów do Stanów Zjednoczonych, którzy od początku rozpoczynają naukę języka angielskiego i rozumienie kultury amerykańskiej. Studenci ci stają przed wyjątkowymi wyzwaniami w zakresie zaprezentowania się na rynku pracy.
Często dowiadują się, że np rynek pracy nie jest tak naprawdę merytokracją. Studenci pokolenia zerowego często posiadają wyjątkowe zdolności intelektualne i silną etykę pracy. Co więcej, często posiadają oni umiejętności techniczne wymagane do wykonywania zadań według najwyższych standardów doskonałości. Może im jednak brakować znajomości kultury i umiejętności miękkich niezbędnych do skutecznego współdziałania z menedżerami ds. rekrutacji.
Ocena talentu ludzkiego jest zadaniem krytycznym i złożonym. Zespoły zajmujące się pozyskiwaniem talentów i menedżerowie ds. rekrutacji często mają z góry przyjęte wyobrażenie o tym, jak wygląda odpowiedni kandydat, którego będziemy nazywać „typem X”. Kiedy jednak na scenę wchodzą kandydaci innego rodzaju – w tym kandydaci pokolenia zerowego – często prezentują inny profil, który nazwiemy „typem Y”.
Pomimo różnic ważne jest, aby zrozumieć, że typ Y jest często tak samo wykwalifikowany i tak samo inteligentny jak typ X. Częstym błędnym osądem menedżerów zajmujących się rekrutacją jest postrzeganie osób przypominających typ Y jako posiadających pewne braki lub wrodzone braki, co zwykle jest błędną perspektywą. Inteligencja można wyrazić na różne sposoby, podobnie jak używamy różnych języków do wyrażania naszych myśli. Należy cenić wszystkie formy inteligencji, niezależnie od tego, czy przejawiają się jako typ X, czy typ Y.
Należy pamiętać, że menedżerowie ds. rekrutacji i zespoły ds. pozyskiwania talentów to ludzie i często dokonują pochopnych ocen. Niedawno przeprowadziłem wywiad z osobą, którą dla zachowania poufności będę nazywał Mohammedem. Mohammed, nowo przybyły imigrant, złożył podanie o pracę, ale początkowo został odrzucony ze względu na niespełnianie „wymaganych kwalifikacji”.
Jednak pewny swoich kwalifikacji – które według niego spełniały, a nawet przekraczały wymagania – Mohammed zwrócił się do menedżera ds. rekrutacji z prośbą o ponowną ocenę. Po dokładniejszej analizie zespół rekrutacyjny stwierdził, że rzeczywiście spełnia on kryteria niezbędne do ubiegania się o to stanowisko. Nie był to odosobniony przypadek w przypadku Mahometa; była to część powtarzającego się schematu, z którym się mierzył.
PODSTAWY
- Dlaczego edukacja jest ważna
- Znajdź terapeutę dziecięcego
Po dalszej analizie okazuje się, że menedżerowie ds. rekrutacji i zespoły ds. pozyskiwania talentów spotykają takie nazwiska jak Mohammed, co może się zdarzyć będą postrzegani jako obcy lub nieznajomi, jak wynika z badania przeprowadzonego przez Krajowe Biuro Badań Ekonomicznych. Ta początkowa reakcja może mieć wpływ na to, jak ocenią referencje wnioskodawcy. W rezultacie kandydaci z pokolenia zerowego, tacy jak Mohammed, często stają przed dodatkowymi wyzwaniami na rynku pracy. Często poddaje się je bliższej analizie, częściowo ze względu na uprzedzenia związane z ich imionami i pochodzeniem.
Czy edukacja Ivy League może pomóc?
Pytanie, czy Ivy League Edukacja, taki jak ten z Uniwersytetu Harvarda, może ułatwić studentom pokolenia zerowego zdobycie pracy, nie jest proste. Podczas wywiadów z dwoma studentami pokolenia zerowego związanymi z Harvardem wyszły na jaw spostrzeżenia, które podważają proste założenia.
Lektury niezbędne do edukacji
Harvardzie, jak podkreślił w swojej książce dr David Labaree Idealny bałagan: nieprawdopodobna dominacja amerykańskiego szkolnictwa wyższego, jest często postrzegany jako szczyt szkolnictwa wyższego i model, który wiele instytucji pragnie naśladować. Pomimo tego prestiżowego stowarzyszenia studenci pokolenia zerowego z referencjami z Harvardu niekoniecznie mają łatwiej w poszukiwaniu pracy.
Można przypuszczać, że posiadanie Harvardu w CV znacznie zwiększy perspektywy na rynku pracy, ale w rzeczywistości nie gwarantuje natychmiastowego sukcesu na rynku pracy. Wskazuje to, że w procesie rekrutacji, zwłaszcza w przypadku uczniów pokolenia zerowego, znaczącą rolę odgrywają czynniki wykraczające poza rodowód edukacyjny.
W moich rozmowach z dwoma studenci pokolenia zerowego na Harvardzie, ich doświadczenia na rynku pracy po ukończeniu studiów były dość odmienne.
Jeden z moich rozmówców, absolwent Harvard Medical School, stanął przed niemałymi wyzwaniami związanymi z zapewnieniem zatrudnienia. Pomimo prestiżowego wykształcenia akademickiego jako kandydatka pokolenia zerowego napotkała bariery językowe i kulturowe. Zanim w końcu otrzymała ofertę pracy, zajęło jej sporo czasu, wysiłku i energii. Jednakże stanowisko, które uzyskała, było krótkotrwałe, co było nieco rozczarowujące, biorąc pod uwagę jej przynależność do Harvard Medical School.
Inną drogę przebył inny rozmówca z Uniwersytetu Harvarda. Otrzymał wiele ofert pracy, co sugeruje, że marka Harvard znacznie zwiększyła jego szanse na zatrudnienie. Wyraził satysfakcję z inwestycji w edukację na Harvardzie.
Omawiając wartość swojego dyplomu, uznał jego prestiż, ale także podkreślił znaczenie biegłości w poszukiwaniu pracy i wykorzystywaniu odpowiednich szans. Co ciekawe, wybrał strategiczną ścieżkę, szukając zatrudnienia w samym Harvardzie. Takie podejście jest powszechne wśród profesjonalistów, którzy wykorzystują swoją znajomość instytucji i jej sieci do rozwoju swojej kariery.
Te kontrastujące doświadczenia podkreślają, że chociaż wykształcenie należące do Ligi Bluszczowej może być korzystne, jego wpływ jest różny. Czynniki takie jak indywidualne strategie, tworzenie sieci kontaktów zawodowych i poruszanie się po niuansach kulturowych odgrywają kluczową rolę w powodzeniu na rynku pracy, szczególnie w przypadku studentów pokolenia zerowego. Ta dyskusja na temat doświadczeń dwóch studentów pokolenia zerowego na Uniwersytecie Harvarda podkreśla zmienność wyników na rynku pracy, nawet w przypadku osób z bardzo prestiżowej instytucji.
Jednak globalna renoma Harvardu często rzuca długi cień nawet na inne szkoły Ivy League, prowadząc do interesującej dynamiki pod względem prestiżu instytucjonalnego i jego postrzegania. Doktor Adam Grant, profesor w Wharton School na Uniwersytecie Pensylwanii (mojej macierzystej uczelni), zaobserwował w swojej pracy fascynujące zachowania społeczne. Zauważył to kiedy jednostki czują, że ich status jest niejednoznaczny lub mniej bezpieczny, chętniej to podkreślają. Na przykład studenci z Penn mogą częściej wspominać o swojej przynależności do Ivy League w porównaniu z ich kolegami z Harvardu. Podobnie mniejsze lotniska są bardziej skłonne do podkreślania swojego statusu międzynarodowego.
Z moich wywiadów z kilkoma studentami pokolenia zerowego, którzy ukończyli Uniwersytet Columbia, stało się jasne, że nie wszyscy z nich odnieśli oczekiwane korzyści z edukacji w Ivy League. Niektórzy pracowali w restauracjach i pełnili inne tradycyjne stanowiska, które nie wymagały wyższego wykształcenia. W przypadku tych osób dyplom uzyskany na Uniwersytecie Columbia nie miał znaczącego wpływu na ich trajektorię na rynku pracy. Sugeruje to, że korzyści typowo kojarzone z edukacją Ivy League nie są jednakowo odczuwane przez wszystkich jej odbiorców, szczególnie wśród uczniów pokolenia zerowego.
Dr Jerome Karabel w swojej książce Wybrańcy: ukryta historia przyjęć i wykluczeń na Harvardzie, Yale i Princeton, omawia wyjątkową pozycję, jaką cieszą się te trzy uniwersytety Ivy League — Harvard, Yale i Princeton. Zapoznałem się z tą książką podczas dyskusji z Harunem Küçükiem, który wykłada historię i socjologię nauki na Uniwersytecie Pensylwanii.
Dr Küçük podkreślił, że przywileje są zarówno generowane, jak i utrwalane przez to, kto jest wybrany i przez kogo. Na przykład kadra naukowa większości instytucji Ivy League, składająca się głównie z absolwentów Ivy League, tworzy ekskluzywny krąg, do którego dostęp osobom z zewnątrz jest trudny. Sytuacja ta wymaga, aby kandydaci pochodzili ze środowisk uprzywilejowanych. Zatem ci, którzy są uprzywilejowani i „wybrani”, mogą utrwalić komorę echa i stworzyć cykl, który będzie trudny do przerwania.
Zatem, jak zauważył dr Brown, zapewnienie sobie pracy rzeczywiście przypomina pracę na pełen etat. Niektóre osoby radzą sobie z tym zadaniem lepiej niż inne. Chociaż posiadanie certyfikatu Ivy League może być korzystne w poszukiwaniu pracy, jego wpływ jest różny. W przypadku studentów pokolenia zerowego, z którymi rozmawiałem, przynależność do Harvardu przyniosła korzyści niektórym, ale nie wszystkim, a większości studentów z Kolumbii nie przyniosła znaczących korzyści. To właśnie połączenie wykształcenia uzyskanego w Ivy League ze skutecznymi strategiami poszukiwania pracy sprawia, że kandydaci stają się wysoce konkurencyjni i odnoszą sukcesy na intensywnym rynku pracy. Stają się wówczas, według słów doktora Karabela, wybór-nie tylko przez komisje rekrutacyjne, ale także przez komisje rekrutacyjne.