Dlaczego tydzień finałów może być dobry dla uczniów

To ta pora roku na kampusach uniwersyteckich, kiedy emocje biorą górę, a stres pochłania wszystko: finały. Zajmuję się tym od ponad 27 lat jako profesor, a wcześniej jako student studiów licencjackich, a następnie magisterskich, więc w tym miesiącu przypada 35. rok zdawania egzaminów końcowych. Niektórzy profesorowie zrezygnowali z egzaminów końcowych i zamiast tego zdecydowali się na przypisywanie prac końcowych, projektów i prezentacji, ale wielu innych nadal na nich polega. Ale cokolwiek by to nie było, zawsze istnieje wrażenie, że studenci i wykładowcy gorączkowo, maniakalnie próbują dokończyć zajęcia i z niecierpliwością czekają na przerwę wakacyjną. Słyszę, jak studenci tak bardzo narzekają o tej porze semestru, że skłoniło mnie to do zastanowienia się nad tym, co uważam za zalety egzaminów końcowych. Poniżej przedstawiam siedem powodów, dla których mogą wcale nie być takie złe.

Brooke Cagle Unsplash

Brooke Cagle/Unsplash

1) Doświadczenie związane z przygotowaniami do finałów jest kwintesencją szansy na osiągnięcie mistrzostwa zarządzanie czasem i projekt kierownictwo.

Staje się momentem przebudzenia. Musisz wymyślić, jak najlepiej to wszystko zrobić. Może to również służyć jako przypomnienie, aby szukać zasobów i wsparcia po rozpoczęciu następnego semestru, aby następnym razem czas podsumowania na koniec był mniej szalony. Przykładami takich zasobów mogą być korepetycje, doradztwo, warsztaty dotyczące zarządzania czasem, medytacja zajęcia, spotkania z profesorami w godzinach pracy itp.

2) Finały są okazją do poprawy radzenia sobie ze stresem. To projekt na całe życie i każdy krok pomaga. W większości branż zdarzają się okresy, w których stawki są podwyższone, a to jest przygotowanie na to. Okres finałowy to okazja, aby dowiedzieć się, jak się do tego przygotować, utrzymać dynamikę i znaleźć sposoby na zachowanie względnego spokoju w trakcie tego wszystkiego i po nim.

3) Finały mogą pomóc uczniom w dokonywaniu wyborów i zwiększaniu wnikliwości. Ponieważ stale napływa do nas coraz więcej informacji, a wraz z wiekiem stajemy przed coraz większymi obowiązkami, musimy nauczyć się wiedzieć, jak i gdzie najlepiej wycinać narożniki i przeglądać materiał w sposób, w którym niewiele zostanie naruszone.

4) Finały nie trwają wiecznie. Mój ojczym zawsze powtarzał: „To też minie” jako swego rodzaju mantrę, ilekroć mówiłem mu, że jestem czymś zestresowany. Wtedy uważałem to za banał, ale teraz widzę, że jest to całkiem pomocne, pocieszające i ma mnóstwo sensu. To naprawdę przypomnienie, że wszystko jest nietrwałe i że przygotowania do finałów, jakkolwiek żmudne i męczące, również nie trwają wiecznie.

5) Czasami w życiu musimy po prostu przez to przejść, cokolwiek to jest. A finały, zarówno przygotowanie się do nich, jak i ich zdobycie i wykonanie, są w tym przypadku dobrą praktyką. To przypomnienie, że coś niezbyt zabawnego zwykle można tolerować przez ograniczony czas. Ten sposób myślenia nadal mi służy, gdy muszę pokonać ostatnią przeszkodę zawodową w pisaniu lub montaż, a nawet coś w życiu osobistym, czego wolę unikać, na przykład zabieg medyczny, którego nie chcę wytrzymać.

6) Być może najlepszą częścią finałów jest słodka nagroda i późniejsza przyjemność. Może to przybierać różne formy, np. późne kładzenie się spać, oddawanie się hedonistycznym czynnościom, niecierpliwość w oczekiwaniu na zabawę, spędzanie większej ilości czasu z przyjaciółmi, nadrabianie zaległości w filmach i programach itp. Kiedy byłem na studiach, pamiętam, jak wszyscy pytaliśmy się nawzajem, kiedy skończyliśmy, aby dowiedzieć się, kogo możemy spotykać się lub imprezować, gdy tylko skończymy nasz ostatni egzamin i przed powrotem dom. Pamiętam, że nie chciałem od razu wsiadać do samolotu i lecieć do domu, bo czas spędzony z przyjaciółmi ze studiów, z którymi właśnie się tak przeżyliśmy, wydawał się wart delektowania się.

PODSTAWY

  • Problemy i umiejętności akademickie
  • Znajdź doradcę, który pomoże Ci w nauce

7) Rytuał finałów przypomina nam, że nie jesteśmy sami. Jest coś we wspólnym doświadczeniu przygotowań do finałów, zwlekaniu i udręce, i w jakiś sposób przepychanie się w połączeniu ze wspólnym doświadczeniem oczekiwania na poszukiwanie przyjemności, to jest naprawdę piękne rzecz. Nie chodzi o to, że stres sam w sobie jest zabawny, ale są jego aspekty stresujący dni, które mogą przynieść zabawne i zabawne chwile.

W moim przypadku była to wędrówka od Helen C. Białej Biblioteki do Memorial Union na Uniwersytecie Wisconsin-Madison, aby napić się kawy i popcornu 11 po południu. aby utrzymać mnie przy życiu, a następnie porozmawiać z przyjaciółmi w salonie bibliotecznym, zanim wrócę do pracy praca. Uczyliśmy się tam do zamknięcia placówki o 2:45 w nocy i razem wracaliśmy do domu, wiedząc, że następnego wieczoru wrócimy do zajęć. Tuż pod powierzchnią tej ciężkiej pracy i wyczerpania istniała trwałość relacji leżących u podstaw tego wszystkiego. Nie widzę już w tym tak częstego zjawiska, ponieważ obecnie w pokojach jest więcej chowających się w pokojach lub co nieżyjący już socjolog Philip Slater nazwałby „pogonią za samotnośćJednak kiedy rytuał finału jest wspólnym, zbiorowym, wspólnotowym doświadczeniem, podobnie jak ulga i poszukiwanie przyjemności, to naprawdę łagodzi stres z tym wszystkim związany.