Czego nauczyły mnie małżeństwa ułożone przez moich rodziców na temat związków romantycznych

Kiedy wracam do domu w Dallas, często przeglądam album ślubny moich rodziców. Jest to królewska, czerwona, powleczona materiałem książka wypełniona wyblakłymi czarno-białymi zdjęciami z delikatną bibułką. W szczególności uderza mnie jedno zdjęcie: moi rodzice siedzą na tronach w sali imprez w New Delhi, mój tata w eleganckim garniturze i złotym turbanie, moja mama w czerwonym sari i złotej biżuterii.

Patrzą na siebie. To nie jest spojrzenie, które można znaleźć w nowoczesnym albumie ślubnym, w którym oczy pary młodej są wpatrzone w intensywne, uwielbiające spojrzenie. Wygląd, jaki obdarzyli mnie rodzice, jest bardziej nieznany - jak dwie osoby próbujące nawiązać połączenie lub zmierzyć się po raz pierwszy. To nie jest spojrzenie zakochanej pary, przynajmniej nie w zachodnim sensie. W momencie robienia zdjęcia moi rodzice znali się dopiero od około dwóch tygodni.

Zaloty moich rodziców nie były romantycznym romansem. Trudno nawet nazwać to zalotami. Zamiast tego uczestniczyli w długoletniej indyjskiej tradycji aranżowanego małżeństwa, w której rodzice - z udziałem dziadków, ciotek, wujków, kuzynów - wybierają małżonków dla swoich dzieci. Moja mama i tata poznali kilku innych potencjalnych partnerów; wzajemnie się wybrali. Moja mama podkreśla, że ​​zaaranżowane małżeństwo nigdy nie było dla nich wymuszone. Zdecydowali się to zrobić. Moja mama miała 20 lat, właśnie skończyła studia w Indiach i zdecydowała, że ​​jest gotowa zrobić kolejny krok. Mój tata właśnie rozpoczął pracę w firmie produkującej oprogramowanie komputerowe w Massachusetts i poleciał z powrotem do Indii w celu znalezienia żony.

Trudno sobie wyobrazić, że moi rodzice - zarówno racjonalni, myślący ludzie - postanowili wyjść za mąż po dwugodzinnym spotkaniu. Ale zaufali swoim rodzinom, powiedzieli mi. Nie uważali tego za pochopną decyzję. Gdy zdecydowali się pobrać, nie było skomplikowanego, całorocznego procesu planowania. Miejsce zostało zarezerwowane. Saris i biżuteria zostały zakupione. A moja mama i tata pobrali się podczas tradycyjnej hinduskiej ceremonii, wymieniając girlandy i odmawiając wiele modlitw, 18 listopada 1980 roku.

Moi rodzice osiedlili się w USA wkrótce potem. Na początku nie znali wielu ludzi, nie mówiąc już o sobie. Potem, zaraz po tym, jak mieli dzieci, moi dziadkowie ze strony matki - którzy mieli przyjechać do Ameryki, aby pomóc naszej rodzinie - zmarli nagle w wypadku samochodowym. Moi rodzice, którzy byli (i nadal są) ludźmi zorientowanymi na karierę, musieli znaleźć sposób na wychowanie dwojga dzieci przy ograniczonych zasobach, jednocześnie realizując swoje ambicje zawodowe. Mój tata założył firmę z naszego garażu, aby w ciągu dnia mógł zająć się moją siostrą i mną; moja mama nauczyła go gotować, żeby mógł przygotować obiad, zanim wróci do domu. Moi rodzice wydali pieniądze, których nie mieli, abyśmy mogli uzyskać najlepszą możliwą edukację. Te trudne wybory były podstawą, na której zbudowano ich małżeństwo.

A jednak, gdy dorastałem, poczułem się wyobcowany przez aranżowane małżeństwo moich rodziców. W domach przyjaciół ich rodzice pytali mnie, jak poznali się moi ludzie. Kiedy powiedziałem, że to aranżowane małżeństwo, często cofa się z przerażenia. „Zostali zmuszeni do małżeństwa?”, Pytali. Miałem wrażenie, że partnerstwo było całkowicie zgodne; taka była kultura. Nieuchronnie pojawiły się pytania uzupełniające: „A ty? Czy mają miłego indyjskiego chłopca, którego planują z tobą pogodzić? Potrząsnęłam głową i wyjaśniam, że moi rodzice chcieli, aby moja siostra i ja wybrali partnerów, jak uważaliśmy za najlepszy. Byłem zawstydzony.

Małżeństwo moich rodziców nie wyglądało dla mnie jak miłość. Miłość była tym, co widziałem w komediach romantycznych jako dziecko. Nadal pamiętam, jak czułem, jak moje serce wyskoczy z mojego ciała pod koniec Johna Hughesa Szesnaście świeczek kiedy Molly Ringwald wychodzi z kościoła na weselu swojej siostry, a jej sympatia czeka na nią na zewnątrz... z ciastem. Kiedy nauczyłem się wyrażenia „spotykaj się słodko”, poprosiłem wszystkich przyjaciół moich rodziców, aby powiedzieli mi: Oni byli prawnikami w tej samej firmie, przyjaciele rodziny, którzy mieszkali po drugiej stronie ulicy, studenci, którzy dzielili chemię klasa. Dlaczego moi rodzice nie mogliby mieć normalnej historii miłosnej jak wszyscy inni?

Oglądałem i przeglądałem moje ulubione rom-com, jak gdyby były to instrukcje obsługi, próbując rozszyfrować formułę tego, co uważałem za lepszą wersję miłości i małżeństwa. Zawsze było natychmiastowe połączenie, kilka wielkich gestów, przesadzona propozycja i wspaniały ślub w białej sukni. To była miłość, której chciałem.

Moja sympatia do gimnazjum, chłopiec o imieniu Steve, była pierwszą osobą, o której marzyłem baśniowy romans. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi, którzy codziennie chodzili razem na lunch. Ale kiedy wysłałem mu wiadomość e-mail z informacją o tym, jak się czułem, to uczucie nie było wzajemne, a nasza przyjaźń rozpadła się. Wydawało mi się, że zdarzyło mi się to często jako nastolatek, a potem zasadniczo przez całe studia. Można by pomyśleć, że to sprawiłoby, że czułbym się bardziej zmęczony miłością - ale tak nie było. Sprawiło, że stałem się o wiele bardziej zdeterminowany, by znaleźć bratnią duszę.

Potem coś się stało. W wieku 23 lat spotkałem mężczyznę w barze. Nie przymykaliśmy oczu z drugiego końca pokoju. Nawet mnie nie widział. Znajomy przedstawił nas, rozmawialiśmy o naszej wzajemnej miłości do show, a on zaprosił mnie na obiad.

Niedługo potem zaczęliśmy się spotykać. Zmusiłem go do oglądania kulminacyjnych scen każdego z moich ulubionych komiksów romowych. Grałem „Nie mogę się zakochać”, kiedy powiedziałem mu, że kocham go po raz pierwszy. Kiedy byliśmy w związku na odległość, przyniosłem mu tort z napisem z jego imieniem i odwiedziłem go w szkole.

Na moje gesty zareagował łagodnym dyskomfortem. Tak, lubił Nat Kinga Cole'a i upiekł mi ciasta. Ale sposób, w jaki postrzegał nasz związek, nie był podobny do tego, co widziałem w moich ulubionych filmach. Nie opowiadał poetycko o swojej miłości do mnie; wolał rozmyślać o polityce międzynarodowej. Zanim zamieszkaliśmy razem, sporządziliśmy listę tego, co potrzebowaliśmy, aby druga osoba była dobrym współlokatorem. Podczas gdy ja mdleję nad historią jego opowiadania od jego rodziców - pielęgniarką i kardiologiem, który zakochał się w opiece nad tym samym pacjentem - powiedział mi, jak bardzo podziwiał moich rodziców ” związek, że chociaż nie zawsze wyrażali swoją miłość, widział to w sposobie, w jaki wychowywali dwoje dzieci, wspierając się nawzajem swoimi karierami i obejmując nieznane razem.

Zapytałem tatę, czy pamięta dokładnie, w czym zakochał się w mojej mamie. Zaśmiał się i potrząsnął głową. „Nie ma zachodniego poczucia, że ​​Wow, poznałem Księcia Uroczego” - powiedział. „Miłość jest stopniowa. Rozumiecie się nawzajem, gdy rozumiecie swoje dziwactwa. Rozumiesz, że są rzeczy, których możesz nie lubić, ale inne, które lubisz. Kłócisz się. ”Ten rodzaj miłości, powiedział, był zrównoważony - zaprojektowany, aby przetrwać trudne czasy.

Mężczyzna z baru i ja wciąż jesteśmy razem. Okazuje się, że nasza miłość bardziej przypomina moich rodziców, niż mogłem sobie wyobrazić. Często się nie zgadzamy. Przeszliśmy testy naszego związku (długodystansowe, wymagające prace). Robimy kompromisy. To jest praktyczne. Przyznaję, że wciąż tworzę urodzinowe poszukiwania skarbów i zmuszam go do tańczenia ze mną w salonie. Ale nie oglądam prawie tyle samo romów. To trzepotliwe, domowe uczucie, które miałem na końcu - dostaję to od niego. I to nie z powodu żadnego wielkiego gestu. To z powodu wszystkiego innego.