Lekcja Prawdy
Większość z nas więcej, niż chcielibyśmy przyznać. Julianna Baggott, niegdyś pierwszorzędna wytwórczyni, wyjaśnia, jak nauczyła się przestać kłamać i pokazać światu swoje prawdziwe, uczciwe dobroć.
Ditte Isager
Dzieciństwo spędziłem słuchając, jak moja mama opowiada jedną historię o historii. Powiedziała, że jeden z naszych przodków rzekomo znalazł dziecko owinięte w winorośl po burzy. Inny odkrył cenną diamentową broszkę pokrytą smołą w kabinie łazienkowej. Co więcej, trzej jej wujkowie, wszyscy miłośnicy baseballu, zostali pochowani na terenie boiska w Karolinie Północnej, gdzie kiedyś grali. A oto kicker: podobno byli pochowani na swoich odpowiednich pozycjach polowych. Nic dziwnego, że zachwyciła ludzi na przyjęciach, na targu, na przystankach autobusowych.
Zdumiewające szczęki były najwyraźniej codziennością w początkowych latach mojej matki - nic dziwnego, ponieważ sama była taką postacią ponadwymiarową. Pyskata rudowłosa południówka, mama może być w jednej chwili skromna, a szokująca w następnej, ze śmiechem tak głośnym i nagłym, że zwrócił głowy. I miała historie do opowiedzenia.
Z tego, co wiedziałem, nie zrobiłem tego. Wychowałem się w Delaware (przez wielu nazywanych Dull-świadomymi i Dela-where?) Z trzema starszymi rodzeństwem w podmiejskiej atmosferze różnych odmian ogrodu. Tak jak moja matka pragnąłem być wyjątkowy; Chciałem wpasować się w świat fascynujących rozmów podczas kolacji, w których tak bez trudu mieszkała. I tak wymyśliłem inne rzeczywistości, aby uczynić siebie równie intrygującym i charyzmatycznym.
Po tym, jak mój brat i siostry poleciały na klatkę, często podróżowałem jako jedyne dziecko z rodzicami. Nasze podróże dały mi niezliczone możliwości nadrobienia zaległości. Często udawałem, że jestem Libańczykiem, mówiąc złamanym akcentem i odmawiając robienia pewnych rzeczy, które były sprzeczne z „regułami mojej kultury”, jak jedzenie Pop Rocks, którego i tak nienawidziłem. Innym razem mówiłem ludziom, że moja matka jest tancerką flamenco lub że jestem spokrewniona z Goldie Hawn. Uważałem, aby nie wychowywać tych świń, kiedy moi rodzice byli w pobliżu, więc nigdy mnie nie złapano. Później na studiach kłamałem. Dlaczego nie? Byłem w tym dobry. Studiując za granicą we Francji w jednym semestrze, czułem się naprawdę biegle po francusku tej nocy, kiedy mogłem powiedzieć histoire à dormir debout (wysoka opowieść) w barze.
Moje fikcje trwały przez lata, a nawet przyniosły owoce: poszedłem do szkoły wyższej, by pisać twórczo. Byłem w moim idealnym środowisku - naturalnym przesadnym otoczonym naturalnymi przesadnymi - a jednak, ku mojemu zaskoczeniu, ja pociągnął mnie Dave, jedyny student w moim programie, który nie wydawał się chętny do zaimponowania wszystkim swoim gawędziarzem umiejętności. Krótko mówiąc, wyrzucił ze mnie prawdę. Podczas naszej pierwszej lub drugiej randki Dave zadał mi tak wiele poważnych pytań na temat mojego wielokrotnie nagradzanego doświadczenia w tańcu towarzyskim, że w końcu wyznałem, że znam tylko jitterbuga. Przygotowałem się na jego reakcję, ale nie cofnął się z przerażenia. Przeciwnie, powiedział, że uznał mnie za fascynującego real ja, całkowicie pozbawiony moich materiałów.
Gdy zacząłem opowiadać mu o moim dzieciństwie, odkryłem, że moje życie nie było tak chrapliwe, jak zawsze myślałem. Spędziłem lata udając Libańczyka! To było interesujące. Mój tata był prawnikiem korporacyjnym, który tańczył w kuchni jak grecki Zorba. Całkiem kolorowe, prawda? Co więcej, wychowałem się za rogiem od moich dziadków ze strony matki - mojego przyrodniego dziadka podwójny amputowany z okresu II wojny światowej i moja babcia, właścicielka baru z ostrygami, która kiedyś śpiewała dla Mel Tormé. Pomyśl o tym, moje dzieciństwo było cudownie dziwne, a gdybym nie spędzał czasu próbując szokować i zadziwiać ludzi (i nadążać za mamą), mógłbym to wcześniej zrozumieć.
Ćwiczyłem życie Dave'a, zaangażowane w prawdziwy świat i zwracając szczególną uwagę na jego oszałamiające szczegóły. Był stałym źródłem inspiracji: kiedy przedstawiłem go mojej rodzinie i przyjaciołom, zadał autentyczne, próbne pytania i dowiedział się o nich więcej w ciągu kilku minut niż od lat. To on dowiedział się, że mój starszy sąsiad przeżył Marsz Śmierci na Bataanie, dlaczego mój brat tak przeżył zrezygnował z saksofonu i że mój ojciec wpadł w śnieżycę w noc Prezydenta Johna FA. Inauguracja Kennedy'ego.
Poszedłem za jego przykładem. Teraz, gdy nie poświęciłem znacznej ilości energii, aby utrzymać swoje fibry prosto, stwierdziłem, że lepiej mi było pytać o innych ludzi - i słuchać ich odpowiedzi. Odgrodziłem fikcję, oszczędzając na powieści i poświęciłem się literaturze faktu w moim codziennym życiu.
Doszedłem również do wniosku, że dobrym pomysłem byłoby poślubienie Dave'a i zrobiłem to.
Niedługo po ślubie, zainspirowany nieustannym poszukiwaniem prawdy przez Dave'a, skonfrontowałem się z moją matką i zażądała, aby wyjaśniła swoje dziwaczne historie, o których od dawna myślałam łóżko. Była na przykład jedna opowieść, w której opowiadała o ciotce, która od lat troszczyła się o swoją niewidomą, przykutą do łóżka matkę, a potem nagle powiesiła się z łoża łóżka. Powiedziałem mamie, że to niemożliwe. „Jak ktoś powiesił się na sztycy? To jest trzy stopy nad podłogą? Naciskałem na spowiedź.
Moja matka była zdenerwowana. „To prawda!” Nalegała z oburzeniem. Dwa dni później, zarumieniona z windykacji, zapukała do moich frontowych drzwi i podała mi pożółkły wycinek z gazety. Nagłówek brzmiał: KOBIETA WIESZ SIĘ NA SYPIALNI.
To była prawdziwa historia. Mało prawdopodobne, ale prawdziwe. Zmusiło mnie to do ponownego rozważenia prawdziwości wszystkich dzikich opowieści mojej matki. Co jeśli gdzieś w Karolinie Północnej było stare boisko do baseballu, na którym jej wujkowie zostali pochowani na pierwszych, drugich i trzecich tablicach? Może ja było potomek dziecka znalezionego owiniętego winoroślą. Albo nie. A może prawda była gdzieś pośrodku.
Postanowiłem wtedy i tam przekazać te legendy moim dzieciom, tak jak inna rodzina może pozostawić cenioną domową kołdrę. Będę szczery: nie wiem, czy te historie są faktem czy fikcją. Niemniej jednak są one częścią naszego dziedzictwa.
W tym roku moja mama dała mi prezent, staromodny pierścionek z pięcioma małymi diamentami zatopionymi w białym złocie. Nosiła go tak długo, jak pamiętam. Byłem wzruszony ponad słowa. Diamenty pierścienia mojej matki, kiedyś część wspomnianej broszki znalezionej w bryle smoły na straganie w łazience, przypominają mi codziennie, że nie muszę niczego wymyślać. Świat, tak jak jest, ma nieskończone prezenty do zaoferowania.