Podróż do domu: esej Liz Gordon
Liz Gordon, zdobywczyni drugiej nagrody konkursu na lekcje życia, podczas podróży na lotnisko, zastanawia się nad swoim starzejącym się ojcem w tym wzruszającym eseju.
JGI / Jamie Grill / Getty Images
Mój ojciec krzyczy: „Kochanie, proszę!”, Kiedy wyjeżdżamy z podjazdu na ulicę. Ma na myśli „nie mów”. Będzie chciał odpowiedzieć i nie może, ponieważ musi skoncentrować się na prowadzeniu pojazdu. „Nie widzę już dobrze, a czasami moja prawa stopa drętwieje” - powiedział.
Tak więc dzielnice i centra handlowe, zamapowane rzeźbioną trawą i latarniami, znikają z wdziękiem za nami, tato, który nie prowadził wielu miejsc w ciągu ostatnich pięciu lata, z wyjątkiem Safeway, dwóch przecznic od domu i Pierwszego Kościoła Baptystów, siedzi prosto, pochylony do przodu jak scyzoryk, z cętkowanymi rękami zablokowanymi na kierownicy koło. Jest gotowy, przy każdej naturze niebezpieczeństwa, otworzyć się.
Nie jestem całkowicie nieczuły. Zaproponowałem, że poprowadzę tę czternastoletnią łódkę Buick, która ma tylko kilka tysięcy mil, na lotnisko, ale tata czuje się niekomfortowo z nikim innym za kierownicą. A więc zaczynamy, w samo południe wrzuceni do ruchu w północnym Dallas. Ta pozowana pod kątem jest ta sama, którą przyjął, gdy próbował nauczyć mnie jujitsu na naszym trawniku przy garażu, w tym samym miejscu gdzie pokazał mi i mojej siostrze, Cookie, jak zmienić oponę, na wypadek gdybyśmy byli sami w drodze i jedliśmy zły.
Kiedy był o wiele młodszy ode mnie, tata przygotowywał się do walki, nie z batalionem ludzi przecinających dżunglę odkrywającą malarię, ale w Quantico w Wirginii w Akademii FBI. Tam biuro nauczyło go, jak śledzić morderców o twarzach dziecka i kryminalizować przestępstwa na pełnym morzu, ale nie oferowało niczego, jak stawić czoła dominującym żonom i starości.
Popatrz! Teraz zwalnia do tempa ucznia-ucznia, aby przeczytać kolejny stos podwyższonych znaków iz krzywo wskazując palcem w powietrzu, szuka zielonej strzałki wskazującej na Dallas – Fort Worth Lotnisko. Minęły trzy pasy pojazdów jadących w tym samym kierunku. Ciężarówki papierowe jadą do Nowego Orleanu. Kierowcy trąbią lub gestykulują, gdy wpada w szalony strumień. Podczas gdy on decyduje, którą ścieżkę wybrać, ćwiczę modlitwę.
Zanim opuściliśmy jego dom, zapytał, czy nie czułbym się lepiej, biorąc taksówkę, czy zabierając mnie do samolotu. Ale kiedy wyjaśniłem, że większość moich przyjaciół z dzieciństwa przeprowadziła się dawno temu i że taksówka będzie kosztować więcej niż bilet na samolot, zdjął miękką tweedową czapkę z wieszaka na kapelusze i machnął nią w moją stronę walizka.
Och, dlaczego nie przyniosłem dodatkowych 50 $, żeby wziąć taksówkę? Dlaczego nie pomyślałem, żeby zapytać jednego z sąsiadów taty, czy mógłby wyświadczyć nam przysługę?
Nie dlatego, że nie mogę przyzwyczaić się do tego, że tata nie jest już tym samym człowiekiem, który jechałby autobusem narożnym koronowany ŚWIĘTO, a następnie wróć do domu i koś trawnik w cieple 90 stopni, zanim usiądziesz do martini i sześciu nowości. Powinienem był się zastanowić, czy powinien zabrać mnie na lotnisko, kiedy zapytał, zaraz po śniadaniu, czy jestem spakowany - i czy pocałowałem matkę na pożegnanie.
Teraz za dużo mruga - myślę, że na drodze - i znów zwalnia, by zaparkować na poboczu pod znakiem, że nie ma parkingu na poboczu. Oddycham głęboko, potem wypuszczam powietrze stopniowo i mówię głosem o wiele niższym, o wiele cięższym niż zwykle: „Tato, musimy wracać na autostradę jeszcze około trzech mil”. patrzy na mnie, jakbym miał sztylet w ręku, a potem, z gorączkowym spojrzeniem we wszystkich kierunkach, wracamy na autostradę, wciskając nasz motorowodny między dwoma związanymi z Kalifornią pół. Tata chwyta każdy przejeżdżający pojazd.
W końcu jesteśmy na miejscu, a on wjeżdża pod znak American Airlines, wyłącza zapłon i wtapia się z powrotem na siedzenie kierowcy, aby spojrzeć na swoje kolana. Klepie futerał na okulary w kieszeni koszuli i oblizuje wargi.
„Wezmę twoje torby”, mówi, wiedząc doskonale, że prawdopodobnie nie może ich podnieść. „Idź dalej i zamelduj się”.
Wyłania się z samochodu, wychodząc, jak puchaty pisklak wyłaniający się ze złamanej skorupy jajka, wpatrując się w nowy świat. Patrzy w dół na asfalt, zanim wyciągnie nogę. Testując każdy staw, każdy mięsień, aby sprawdzić, czy działają one prawidłowo, przylgnął do każdej poręczy umieszczonej w fabryce, a następnie oparł się o framugę drzwi, gdy wyszedł. Długi oddech później podchodzi do swoich doków o płaskim dnie i sięga do tylnej kieszeni po czysty, wyciśnięty hankie, by wytrzeć górną wargę. Jest podekscytowany, że się udało, ale już martwi się o powrót.
W cieniu stanowiska odprawy zaczyna mi opowiadać o problemach, jakie sprawia, że Matka rozumie, dlaczego on nie może już zająć jej miejsca, dlaczego nie mogą iść na kolację u Tony'ego jak kiedyś lub na koncerty w parku śródmieście. I pewnego dnia, po wysłaniu listu na poczcie, zapomniał, jak wrócić do domu, i to go przeraziło.
Chcę z nim porozmawiać o tym w środku, gdzie możemy usiąść, napić się drinka i obserwować, jak samoloty wlatują i wychodzą. Mamy mnóstwo czasu. Czekają dwie godziny, zanim mój samolot dotrze. Ale kiedy myślę o tym, co mogę powiedzieć, aby go pocieszyć, mówi mi, że musi zacząć. Portier macha mną, żeby sprawdzić moje torby, a tata daje mu dolara za torbę. Kiedy odwracam się, by pocałować tatę na pożegnanie, widzę strach maskujący jego twarz.
„Ta linia samochodów rośnie”, mówi. „A będzie tylko gorzej”. Potem ociera mój pocałunek szminką z pokrytego policzkiem bezwładnego hankie i mówi: „Następnym razem, kiedy przyjdziesz odwiedzić, może powinieneś wynająć samochód z lotniska lub po prostu pojechać z Wirginii. Ponownie ociera czoło i górną wargę, a następnie pyta, jak długo potrwa mój lot brać. Oboje się śmiejemy, kiedy mu mówię, że powinien lądować w Richmond w momencie, gdy wraca do domu. Kiedy się śmieje, znów jest młodym mężczyzną, chętnym do rozwiązywania problemów świata, a ja mam 12 lat, po prostu uczę się radzić sobie z niektórymi z nich.
Po tym jak samochód taty odskakuje od miejsca odprawy, a on przeciska go między kierowcami pędzącymi na autostradę, jestem bezpiecznie schowany w terminalu. Następnie, wraz z innymi podróżnikami zmierzającymi w tym samym kierunku, wyciągam pigułki przepisane przez mojego lekarza na loty, aby sprawdzić, ile powinienem wziąć i kiedy. Obiecał, że zabiorą wszystkie moje obawy.
Przeczytaj tegoroczny zwycięski esej konkursu „Lekcje życia” autorstwa Meloney Dunning oraz esej nagrodzony trzecią nagrodą przez Katie Schroder Bond.