Jak pacjent odnowił moją wiarę w medycynie
Jaki był twój moment „a-ha!”? W pierwszym konkursie na tegoroczny esej na temat lekcji życia głos z przeszłości przypomina Yasmine S. Ali, MD, dlaczego wybrała coraz trudniejszą ścieżkę bycia lekarzem.
JuSun / Getty Images
Pani. Lewis * miał ponad pięćdziesiąt lat, kiedy ją poznałem. Miałem 25 lat Ukończyłem szkołę medyczną zaledwie trzy miesiące, zanim stała się jedną z moich pierwszych klinik. Jako stażysta medyczny w ośrodku opieki wyższej odziedziczyłem tę listę kliniki od jednego z moich poprzedników i byłem tak podekscytowany, jak się bałam. Nigdy wcześniej nie miałem własnych pacjentów, a teraz będę odpowiedzialny pod nadzorem moich lekarzy, dla wszystkich osób, które obserwowałbym w tej klinice ciągłości przez następne trzy lata mojej medycyny wewnętrznej pobyt.
Kiedy po raz pierwszy weszłam do pokoju egzaminacyjnego, pani Lewis już siedział na stole egzaminacyjnym. Wydawała się jednocześnie ciekawa, niespokojna i pełna nadziei. Natychmiast zaczęliśmy, ona i ja, i wkrótce rozmawialiśmy i śmialiśmy się ze wszystkiego, od pogody po postacie, które można spotkać w uniwersyteckim centrum medycznym. Przez większość wizyty upierała się, że wszystko jest w porządku, że czuje się idealnie i nie może być lepsza; i wielokrotnie podkreślała, jak szczęśliwa jest, że „tym razem” ma doktora.
Potem nadszedł czas, który lekarze na całym świecie znają jako „chwycenie za klamkę”. Kiedy szykowałem się do wyjścia z pokoju, już się pożegnałem z tą wizytą i doradziłem jej, kiedy umówić się na następne spotkanie ze mną, pani Lewis powiedział: „Och, jeszcze jedna rzecz. Możesz na to spojrzeć?
„To” okazało się być dość dużą masą na jej lewej piersi, która była tak wyraźnie widoczna i zaawansowana, że skóra w tym obszarze miała klasyczny „peau d’orange” (dosłownie „skóra o pomarańczowym ”), co oznacza, że zgodnie z tym, co widziałem w swoich podręcznikach medycznych, skóra wokół sutka była wgłębienia, nieco spuchnięta i wyglądała jak skórka pomarańczowa. To była podręcznikowa prezentacja zaawansowanego raka piersi.
Było oczywiste dla wszystkich, którzy ostatecznie zaangażowali się w panią Sprawa Lewisa, że musiała o tym wiedzieć od dłuższego czasu. Tego rodzaju masa nie pojawia się z dnia na dzień, a kiedy stanie się widoczna na skórze, z pewnością się dowie. Ale oczywiste było również to, że nie czuła się komfortowo, mówiąc, pytając lub pokazując któregokolwiek ze swoich poprzednich lekarzy, którzy byli mężczyznami - i doskonałymi lekarzami.
W kolejnych dniach, tygodniach i miesiącach często mi mówiła, że to los połączył nasze życie w tym momencie w tej sali egzaminacyjnej. Śledziłem ją na każdym etapie jej opieki: operacja, patologia, radioterapia, jej decyzja o niepoddawaniu się chemioterapii. Każda hospitalizacja i każde powikłanie. I cud cudów, przeżyła.
Pani. Lewis i ja nie moglibyśmy pochodzić z różnych środowisk społeczno-ekonomicznych, edukacyjnych lub etnicznych. Ale nic z tego nigdy nie miało znaczenia. Rapport był natychmiastowy; połączenie było łatwe. Nigdy nie wahałem się słów, rozmawiając z panią Chwytak; wszystko przyszło naturalnie.
Pamiętałem nawet jej datę urodzenia, co mogę zrobić tylko dla garstki moich najbardziej wyjątkowych pacjentów. Ale to też było proste - pani. Lewis urodził się w Sylwestra, który jest i zawsze był moim ulubionym świętem.
Kiedy skończyłem rezydencję i nadszedł czas, abym wrócił do domu na stypendium kardiologiczne, pożegnanie nie było łatwe i obiecywaliśmy sobie, że pozostaniemy w kontakcie. Przez lata wysyłała mi śliczne listy i kartki, a ja dzwoniłam do niej co roku w jej urodziny - to moje ulubione święto.
Przewijam do przodu 13 lat, a teraz, po trzydziestce, czułem się jak zbyt wielu amerykańskich lekarzy, jakbym walił kieruj się wielokrotnie na ścianę dokumentów, przepisów, wymagań certyfikacyjnych itp., dzień po dniu po zmęczeniu, odrętwiały umysł dzień. Coraz trudniej było sobie przypomnieć, jak i dlaczego wpadłem w ten bałagan.
W poprzedni Sylwester, kiedy dzwoniłem do Pani Dorocznej na urodziny Lewis, poprosiła o mój domowy numer telefonu. Podałem jej mój numer telefonu komórkowego, który jest najlepszym sposobem na skontaktowanie się ze mną, i nigdy nie zastanawiałem się. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że kiedykolwiek będzie go potrzebować lub z niej korzystać, ale wydawało się, że to ją podoba, i to mi wystarczyło.
Potem, pod koniec szczególnie ponurego marcowego dnia, który sprawił, że zastanawiałem się, jak mogę kontynuować praktykę medyczną i zachować zdrowie psychiczne w obecnym środowisku, jak mogę wykroić niszę, która pozwoliłaby mi w międzyczasie nadal widzieć pacjentów i oszczędzać własne zdrowie, a także jak odzyskać nadzieję w wybranym zawodzie… mój telefon komórkowy zadzwonił Numer kierunkowy dzwoniącego był tym, którego nie widziałem od ponad dekady.
O czym to może być we wtorek wieczorem? Przygotowywałem się na wyjątkowo wczesny czas spania, chcąc jak najszybciej położyć ten nieszczęsny dzień. Odebrałem telefon z wahaniem i sercem w ustach.
Na drugim końcu linii był głos, który znałem tak dobrze. Pani. Lewis był pełen wigoru i wigoru, entuzjastyczny i zadowolony z siebie, że mnie zaskoczył. Radośnie i podekscytowana proklamowała: „Widzisz? Mówiłem ci, że kiedy najmniej się tego spodziewasz, usłyszysz ode mnie! Mam telefon komórkowy. To jest mój numer telefonu komórkowego. Dr Ali, jak się masz?
Nie powiedziałem jej, jak mi idzie; raczej powiedziałem jej, zgodnie z prawdą, jak dobrze było od niej usłyszeć i jaka to była naprawdę miła niespodzianka. A w pewnym momencie rozmowy pani Lewis wrzucił: „Dr. Ali, jesteś najlepszym lekarzem, jakiego kiedykolwiek miałem. I prawdopodobnie kiedykolwiek będzie. Bardzo za tobą tęsknię. Wiesz, uratowałeś mi życie.
Ocaliłam moje łzy wdzięczności, bo po tym, jak życzyłam pani Lewis dobranoc i zakończył rozmowę. „Właśnie dlatego to robię” - zdałem sobie sprawę. Dlatego muszę znaleźć sposób, aby to robić dalej. Ponieważ to, co robię, ma znaczenie dla ludzi.
Zawsze wierzyłem, że bycie lekarzem jest powołaniem, i odkryłem, że większość pacjentów, których spotkałam przez lata, również w to wierzyła. Ale zacząłem kwestionować to przekonanie w dniu, w którym pani Lewis zadzwonił do mojego starego, pobitego telefonu komórkowego z jej nowego telefonu. Nadal żyła i miała się dobrze, a może dlatego, że los zgromadził nas w tym kluczowym dniu ponad dziesięć lat temu. Nie mam co do tego wątpliwości, że ta sama moc działała na komórkowe fale radiowe również w mojej bardzo potrzebnej chwili. Jak pani Sama Lewis niewątpliwie wie na swój mądry sposób: lekarze czasem też potrzebują oszczędności.
* Imię zostało zmienione.
Przeczytaj esej od tegorocznego zdobywcy pierwszego miejsca tutaj.