Jak 1 konwersacja na zawsze zmieniła perspektywę tej kobiety w zakresie wolontariatu

W tym sezonie hojności seryjny wolontariusz odkrywa, że ​​prawdziwa miłość rozpoczyna się, gdy tracisz swoje oczekiwania.

Brian Rea

Siedzę ze skrzyżowanymi nogami na podłodze na siłowni, składając małe pastelowe spodnie i koszule, a rodzice z tego trudnego przedszkola przekazują przedmioty.

Kobieta dotyka mojego ramienia. „Przykro mi, że przeszkadzam, ale czy macie spodnie dziewczęce 3T?” - pyta. Każda rodzina w tej szkole żyje poniżej granicy ubóstwa. Ubrania są bezpłatne. Patrzę na małą dziewczynkę u jej boku i daję jej cały stos.

„Potrzebuję tylko dwóch”, mówi, biorąc ze stosu bez przewracania. Resztę oddaje z uśmiechem. „Zachowaj je dla ludzi, którzy naprawdę ich potrzebują”.

Jako wolontariusz odkrywasz, że są to chwile, które krystalizują się i pozostają z tobą, gdy wracasz, gdy wkładasz ubrania do pełnych komód dziecięcych ubrań lub jeszcze się zaklinujesz kolejna kurtka narciarska w szafie w przedpokoju: „idealne” chwile dawania i przyjmowania, powiedzmy, matki, która jest hojna i wdzięczna, nawet we własnym trudnym okoliczności. Są to chwile, które nas satysfakcjonują i sprawiają, że wracamy, aby pożyczyć czas na przejażdżkę płaszczem, kuchnię z zupą, zabawkę.

Trudno jednak przyznać, że nie jest tak łatwo poczuć się zadowolonym, gdy odbiorcy pomocy nie wypowiadają się tak, jak napisano, nie działają tak, jak nam się wydaje. Przynajmniej nie było dla mnie.

Kiedy miałem 16 lat, moja młodzieżowa grupa kościelna zgłosiła się na ochotnika do serwowania posiłków w zupnej kuchni w śródmieściu. Myliśmy naczynia, rozlewaliśmy fasolę i tłuczone ziemniaki do długiej linii bezdomnych mężczyzn. Większość z nich nie nawiązała kontaktu wzrokowego ani nie wyraziła więcej niż wymamrotane podziękowania. Następnie pastor poprosił o nasze refleksje. W pokoju było cicho; a potem jedna z dziewcząt powiedziała cicho: „Nie podobało mi się, że tu jestem. Chyba... Przerwała, zawstydzona. „... chciałem, żeby byli bardziej wdzięczni”. Skrzywiłem się - ponieważ myślałem o tym samym.

Wtedy nie przyszło mi do głowy, jak to jest być jednym z mężczyzn z tej linii. Jak to było przyjąć talerz charytatywny od grona nastolatków na przedmieściach, którzy bawili się w dobro, a potem wracali do ciepłych łóżek i dobrze zaopatrzonych lodówek? Gdybym był w ich butach, czy naprawdę rozmawiałbym?

Dopiero prawie dwie dekady później (zawstydzająco długi czas) nie miałem pojęcia, dzięki mamie dwójki dzieci, którą znałem. Andrea pracowała w pełnym wymiarze godzin jako pomocnik edukacji specjalnej, zarabiając może 9 USD za godzinę. Była samotna, walczyła o związanie końca z końcem. Zaprzyjaźniliśmy się, kiedy byłem częścią zespołu pracującego dla niej w domu Habitat for Humanity. Na Boże Narodzenie delikatnie zasugerowałem, aby zapisała się na prezent świąteczny dla lokalnej organizacji non-profit.

Ona powiedziała nie.

„Słuchaj, kochanie” - wyjaśniła - „nie lubisz nawet prosić przyjaciela, by przywiózł twoje dziecko z piłki nożnej. Czy wiesz, co to znaczy, że stajesz w szeregu i mówisz nieznajomym: „Pomóż mi - nie mogę nawet kupować prezentów dla moich własnych dzieci”? Chcę być tym jedynym. dający prezenty na cele charytatywne, a nie na odwrót, powiedziała mi. „I bez względu na to, jak są mili”, dodała, „wiesz, że sprawdzają cię: Dlaczego tu jesteś? Czy naprawdę potrzebujesz pomocy?

„Nie da się wytłumaczyć, że pracujesz w pełnym wymiarze godzin, a to po prostu za mało”, kontynuowała, „lub że Twoja„ skórzana ”kurtka to podróbka 4 USD od Armii Zbawienia. Nie ma czasu, aby powiedzieć im, że twoje paznokcie są fantazyjne tylko dlatego, że twoja siostra jest w szkole kosmetycznej i ćwiczy na tobie za darmo. Nie ma szans, aby wspomnieć, że twój telefon komórkowy ma najtańszy dostępny plan, a ty masz telefon, ponieważ twój syn dostaje ataki i jego szkoła musi być w stanie się z tobą skontaktować. Nie ma okazji powiedzieć, że twoje dziecko ściska zabawkę Happy Meal nie dlatego, że śmiejesz się w obliczu odżywiania, ale dlatego, że są to jego urodziny i to jedyne święto, na jakie Cię stać. Zamiast tego stoisz w kolejce, nie odrywając wzroku od oczu, a może żartujesz, by przełamać napięcie. Słuchałem w milczeniu Andrei, mrugając łzami. Po raz pierwszy miałem prawdziwe poczucie, jak to jest być po drugiej stronie wymiany charytatywnej.

Jakiś czas później pomagałem w świątecznym gratisie, gdzie odbiorcy okazali się niezwykle entuzjastyczni. Gdy tylko drzwi się otworzyły, ludzie pospieszyli do strefy elektronicznej, aby odebrać darowane telewizory. W zwycięstwie podnieśli ich. Niektórzy wolontariusze zachichotali, tak jak świadomie chichoczecie dzieci biegające po babeczki. („Wow, nie wchodź ich sposób! Powalą cię! ”). Nie jestem dumny z tego, że się uśmiechnąłem.

Ale potem przyszło mi do głowy: wszyscy biegniemy po rzeczy, których nie możemy uzyskać w żaden inny sposób. Może popędzimy przez sklep w Czarny piątek na konsolę Xbox lub rzucimy kilkoma łokciami, aby wprowadzić nasze dziecko do ostatniego miejsca na obozie teatralnym. W mieście położonym kilka kilometrów ode mnie rodzice rutynowo rozbierają obóz na śniegu przez ponad tydzień, aby zabezpieczyć dom spotkać w obcojęzycznej szkole magnesów, a przy próbie włamania zostaniesz upieczony nad ich ogniem linia. Wszyscy trochę zwariowaliśmy na punkcie rzeczy, których nie możemy zdobyć innymi sposobami.

Mając nadzieję na pewien rodzaj doświadczenia wolontariackiego (nawet nie zdając sobie sprawy, że mamy na to nadzieję), obciążamy ludzi, którym staramy się pomóc. Proszenie ich o nawlekanie igły - bądźcie wdzięczni, ale nie zdesperowani - wymaga zbyt wiele, kiedy nie powinniśmy w ogóle o nic pytać. Czasami coś, co wygląda jak ponura, jest w rzeczywistości wstydem lub dumą. I brawura to wstyd w wielkim, głośnym kapeluszu. Tak czy inaczej, to nie nasza sprawa.

Wciąż o tej porze roku pragnę magicznych chwil wdzięczności; Cenię sobie doświadczenia wolontariuszy, w których czuję się, jakbym dokonał zmiany. Ale ogólnie przesunąłem poprzeczkę. Teraz czuję, że brak pogorszenia sytuacji w danym dniu kwalifikuje się jako zwycięstwo. I nawet jeśli czasami zapominam, w głębi duszy znam najlepszy prezent, jaki mogę dać wolontariuszowi: hojność pozbawioną oczekiwań.