Miss American Pie, autor: Beth M. Howard
To ikona narodowa, tradycja państwowa, zszywka świąteczna. Ale jako piekarz i autor Beth M. Howard to widzi, ciasto może być również pocieszeniem, radością, a nawet schronieniem w mrocznych czasach.
Beth M. Howard jest autorem Making Piece: A Memoir of Love, Loss and Pie. Wypróbuj jej przepyszny przepis na ciasto rabarbarowe.
Alessandra Petlin
Kocham ciasto. Uwielbiam sposób, w jaki łuszcząca się, maślana skorupa topi się na moim języku. Uwielbiam gryźć miękkie, ale wciąż lekko jędrne jabłko otoczone lepką, lepką mieszanką cukru i cynamonu. Uwielbiam to uczucie w brzuchu po zjedzeniu plastra, obfitego, ale nie ciężkiego, pozostawiając mnie odżywionym i wzmocnionym.
Istnieję dzięki ciastku. Ciasto bananowe, a dokładnie. Ponad pół wieku temu moja mama ugotowała mojemu tacie specjalną kolację z zapiekanką z tuńczyka i sałatką Jell-O, wraz z jego ulubionym ciastem, mając nadzieję, że się jej oświadczy. Nie jestem pewien, czy nawet połknął ostatni kęs, zanim zadał pytanie. Od tego czasu robi mu to samo kremowe ciasto bananowe.
Nie nauczyłem się jednak, jak piec ciasta od mojej matki; była zbyt zajęta wychowywaniem pięciorga dzieci, by nauczyć mnie swojego rzemiosła. Zamiast tego nauczyłem się robić ciasto w wieku 17 lat podczas wycieczki rowerowej. Byłem głodny i wśliznąłem się do pobliskiego sadu, aby ukraść kilka jabłek. Właściciel sadu, emerytowany cukiernik, przyłapał mnie, hm, Red Delicious z rękami i zaskakująco zaproponował, że da mi kilka wskazówek do pieczenia. Zahaczyłem, robiłem ciasta - wiele, wiele torty - dla moich niedoszłych zalotników. A kiedy praca stała się nie do zniesienia, złamało mi się serce lub kłóciłem się z przyjacielem, upiekłem ciasta. W końcu zamieniłem swoją karierę dot-com na pracę jako piekarz. (I przeprowadziłem się do domu rozsławionego na obrazie amerykański gotyk, na zdjęciu powyżej. Ale o tym później.)
Nie jestem sama w odwracaniu ciasta. To nie tylko deser. To gwiazda rocka podczas kolacji kościelnych i rodzinnych pikników. Chociaż nie wynaleźliśmy anteny (pochodzi z czasów starożytnych), jest ona kwintesencją amerykańską: jest wszechstronna, ekonomiczna, trwała, bogata w tłuszcze i kalorie. Czy można się dziwić, że ponad 100 lat temu New York Times wyraził opinię: „Ciasto jest jedzeniem heroicznym. Żaden zjadacz ciasta nigdy nie zostanie trwale pokonany ”? Nikt nigdy nie powie tego o ciastku.
Life of Pie: 10-Step Journey
Myślisz, że ciasto nie rozwiązuje problemów ani nie leczy ran? Pozwolę sobie być innego zdania. Pozwól mi policzyć, w jaki sposób to danie mnie ukształtowało.
1. Ciasto odwróciło moją uwagę od moich zmartwień
Kiedy miałem 10 lat, moja matka była hospitalizowana. Aby pocieszyć mnie i moje czwórka rodzeństwa, mój tata zabrał nas na burgery i krem bananowy. Mieszkaliśmy w Iowa, więc mówimy tutaj o dużych porcjach wielkości środkowo-zachodniej. Wciąż czuję smak bananów w waniliowym puddingu i pamiętam, jak podekscytowany wbiłam widelec w sterczą chmurę bezy. Mogę sobie wyobrazić ślad okruchów, które zostawiliśmy zaśmiecone na blacie Formica. Po raz pierwszy od kilku dni wszyscy się uśmiechaliśmy. (A mama wyzdrowiała po swojej chorobie kilka dni później.)
2. Pie Cured My Carpal Tunnel Syndrome
W 2000 roku, zmęczony spędzaniem każdej nocy na chińskim jedzeniu na wynos przy biurku i przykuty do komputera w kabinie bez okien, rzuciłem pracę jako producent stron internetowych. Przeprowadziłem się z San Francisco do Los Angeles i ubiegałem się o stanowisko do wyrobu ciasta w Malibu Kitchen & Gourmet Country Market, kawiarni dla smakoszy. Spędzanie dni tocząc ciasto i obierając jabłka nad morzem z morską bryzą na mojej twarzy tchnęły nowe życie w moją duszę.
3. Pie Kept My Landlord from Suing Me
Niestety, pieczenie ciast nie jest dochodowe. Gdy zacząłem robić to w pełnym wymiarze godzin, nie było mnie już stać na mój dom do wynajęcia. Byłem zmuszony zerwać umowę najmu, co spowodowało, że właściciel zaczął krzyczeć na tyradę o tym, jak zabierze mnie do sądu, by uzyskać czynsz za resztę roku. Ukryłem się przez kilka dni, a potem przyszło mi do głowy: „Zrobię mu ciasto!” Ta brzoskwiniowa kruszonka zrobiła cuda. Nie pozwał mnie. Co więcej, zwrócił mój pełny depozyt zabezpieczający - wraz z moim talerzem do ciasta. „Ciasto było dobre - powiedział nieśmiało.
4. Pie wylądował na męża
Jesienią 2001 roku wybrałem się do Parku Narodowego Crater Lake w Oregonie. W holu eleganckiej loży parku spotkałem Marcusa Ikena, eleganckiego i atrakcyjnego niemieckiego kierownika ds. Motoryzacji.
Rozmawialiśmy tylko około 15 minut, ale oboje byliśmy zauroczeni. Podobało mi się, że kochał psy i czytał powieści Thomasa Manna; podobało mu się, że mogłem dokładnie wskazać lokalizację jego miejsca urodzenia - Bremy w Niemczech. Myślał, że Amerykanie nic nie wiedzą o geografii.
Pozostaliśmy w kontakcie, a sześć miesięcy później ponownie dołączyliśmy do Włoch, gdzie pojechałem na ślub przyjaciela. Nasza „pierwsza randka” zamieniła się w ośmiodniową romantyczną przygodę.
W tym czasie razem upiekłam szarlotkę, robiąc wszystko, aby utkać dekoracyjny kratowy blat. Marcus nalegał, aby zrobić zdjęcia, zanim je pokroisz. Naprawdę podobało mu się ciasto.
Pobraliśmy się 18 miesięcy później.
5. Pie Bridged Cultural Divides
Przebywanie z Marcusiem, który często był przenoszony do pracy, oznaczało mieszkanie w Stuttgarcie w Niemczech; Portland, Oregon; i Saltillo, Meksyk, w ciągu sześciu lat. Tęskniłem za pracą w kawiarni Malibu. Często przeprowadzanie się (czasem do miejsc, gdzie nie znałem języka) może być wyczerpujące. Ale ciasto pomogło. Umożliwiło mi to skontaktowanie się z moimi nowymi sąsiadami: albo wręczyłem ludziom przedstawienie się, albo nauczyłem ich piec. Potem lód został złamany.
6. Ciasto wypełniło lukę, kiedy moje małżeństwo było w otchłani
Do 2009 r. Przeniesienia między kontynentami odbiły się na moim związku. Nie podobało mi się, że zawsze ruszam do kariery Marcusa. I często kłóciliśmy się o jego długie godziny pracy. Spędziłem dużo czasu sam, po prostu dbając o dom i próbując poznać nowych przyjaciół. Chciałem osiedlić się w jednym miejscu, w którym Marcus i ja moglibyśmy być szczęśliwi.
Kiedy ponownie został przeniesiony, tym razem z powrotem do Stuttgartu, odmówiłem wyjazdu. Po prostu nie mogłem sobie poradzić z założeniem kolejnego nowego domu. Zamiast tego, dzięki wsparciu i zrozumieniu Marcusa, spędziłem lato w Terlingua w Teksasie, pisząc i (oczywiście) piecząc.
Pomiędzy sesjami przy laptopie upiekłam rabarbar i szarlotki w lokalnym hotelu. Przez jakiś czas pomogło mi to oderwać się od problemów z warzeniem w moim małżeństwie. Ale wiedziałem, że Marcus i ja jesteśmy w impasie. Chociaż nadal bardzo się kochaliśmy, zdecydowaliśmy się na rozwód.
7. Pie pomogło mi poradzić sobie ze smutkiem
W dniu 19 sierpnia 2009 r., W dniu, w którym miał podpisać nasze dokumenty rozwodowe, Marcus zmarł z powodu pękniętej aorty. Miał 43 lata. Moje życie zmieniło się natychmiast, gdy otrzymałem telefon od lekarza. Myślałem, że nigdy nie przestanę płakać.
Mój doradca w żałobie wyjaśnił, że mój smutek - i moje poczucie winy - ma imię: skomplikowany żal. Rzeczywiście skomplikowane. Poprosiłem o rozwód, kiedy wszystko, czego naprawdę chciałem, to żeby Marcus spędził ze mną więcej czasu, aby uczynić mnie większym priorytetem. Prześladowało mnie przekonanie, że umarł z powodu złamanego serca - i że to moja wina. Nie mogłem uwierzyć, że już nigdy nie będziemy mogli rozmawiać, nigdy się nie pogodzimy.
Pięć miesięcy po śmierci Marcusa odwiedziłem Los Angeles, a mój pobyt zbiegł się z Narodowym Dniem Pie (23 stycznia). Aby świętować, zebrałem moich najbliższych przyjaciół, upiekłem 50 szarlotek i rozdałem im kawałek ulicy. Widząc, że ciasto przynosi ludziom tyle szczęścia, po raz pierwszy od miesięcy podniosłem na duchu.
8. Pie znalazło mi nowy dom
Kiedy zbliżała się rocznica śmierci Marcusa w sierpniu 2010 r., Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób na życie. Widząc, że wciąż jestem niepewny na świecie, jedynym miejscem, w którym mogłem się udać, było powrót do moich korzeni w Iowa. Myśl o otaczaniu się rozległymi polami w sercu była spokojna i ugruntowana.
Mój instynkt miał rację. Wizyta w Iowa była dużym krokiem w naprawie mojego roztrzaskanego serca. I nie zaszkodziło, że mój pierwszy przystanek to Iowa State Fair, gdzie oceniałem ciasta. Przez 10 dni zjadłem kawałek po kawałku francuskiego jedwabiu, brzoskwini, wiśni. Ciasta były pyszne; atmosfera, pełna podniecenia i oczekiwania. Ponownie przypomniano mi, że ciasto to szczęście.
Po przyznaniu niebieskich wstążek udałem się na południowy wschód, by po raz pierwszy od lat sprawdzić swoje rodzinne miasto i natknąłem się na znak drogowy. Brzmiał on: American Gothic House, 6 mil. Pojechałem objazdem do małego miasteczka Eldon. Tam zobaczyłem biały dom wiejski rozsławiony na obrazie Granta Wooda. Zakochałem się. Tak bardzo, że zapytałem w sąsiednim centrum dla odwiedzających, dlaczego dom jest pusty. „Jest do wynajęcia”, powiedział mi przewodnik. Przeprowadziłem się dwa tygodnie później.
9. Ciasto pomogło Stwórz społeczność
W dniu przybycia mebli odwiedził mnie burmistrz Eldon, Shirley Stacey. Zatrzymała się, by przywitać mnie trzykroć kawałkiem własnego brzoskwiniowego ciasta. Przepełniony letnim smakiem był to jeden z najlepszych kawałków ciasta, jakie kiedykolwiek jadłem. Popłynąłem z uznaniem do Shirley i jak tylko wyszła, pochłonęłam cały gigantyczny kawałek za jednym razem. Kiedy miejscowi dowiedzieli się, że jestem piekarzem, mój telefon zaczął dzwonić. W krótkim czasie postanowiłem otworzyć sklep z ciastkami.
10. Ciasto dało mi drugą szansę
Wylądowałem w dobrym miejscu. Ręczne mieszanie masowego ciasta, rytmiczne zwijanie go i obieranie jabłek przy buszelu zabrało mnie z powrotem do moich odbudowujących dni Malibu.
Teraz sprzedaję moje ciasta w letnie weekendy na moim stoisku Pitchfork, który jest tak naprawdę wymyślną nazwą składanego stołu, który ustawiłem na bocznym dziedzińcu lub, jeśli jest zła pogoda, w moim salonie. Turyści zdarzają się w tym historycznym miejscu tak samo, jak ja - zauważając znak drogowy. Oczywiście lubią oglądać dom i pozować przed nim widłami (oczywiście). Ale kiedy widzą moje domowe ciasta na sprzedaż, ich oczy rozszerzają się z radości, jakby wygrali Powerball. Niektórzy gryzą i twierdzą, że to kawałek nieba. Nie mylą się.