Nie przeproszę nikogo za to, jak żyję swoim życiem

Jeden pisarz na temat osądów innych i znalezienia wewnętrznego spokoju.

Anne Bentley

Dorastałem w otoczeniu ciotek. Kobiety - niezwiązane ze mną krwią, z czasów mojej matki i miejsca narodzin - wydawały się na zawsze w naszym domu lub w ich, prowizorycznej rodzinie Indian w Teksasie, gdzie wszyscy mieszkaliśmy nieprawdopodobnie. Wiele z tych kobiet dorastało, mając do dyspozycji zupełnie inne opcje niż moi przyjaciele. Międzypokoleniowy, kobiecy osąd wydawał się nieunikniony.

Na studiach pojawił się Facebook. Moje dorosłe życie kształtowało się w różnych miastach i Internecie. Ciotki, które kiedyś widziałem i których dotykałem, stały się częścią wirtualnego, nieco złowrogiego refrenu. Kiedy zacząłem pisać w Internecie profesjonalnie, komentatorzy powiedzieli mi, co jest nie tak z moim pisaniem, a co za tym idzie - moim charakter - jako ciocia mogła skomentować to, jak wysadziłam brwi, a tym samym pokazałam sobie porażkę w podstawowych zadaniach kobiecość.

W 2007 r. Biała przyjaciółka, której jury musiało ją utrzymywać według różnych standardów, opublikowała zdjęcie, jak całuję chłopca. „Nic wielkiego, ale byłoby niesamowite, gdyby ...” - napisałem e-mailem. Nie usunęła zdjęcia na czas. Ciocia dotarła do mnie przez córkę. Czułem, że widzę matkę przemawiającą przez dziewczynę, która wyraziła, jak zaskoczyło ją zdjęcie. To nie wyglądało jak ja. Poczułem mieszankę emocji, która przypomniała mi o nocach na studiach, kiedy mogłam wziąć stwór i nagle zaczęłam się martwić, czy wszyscy moi przyjaciele mnie tolerują. Każda wypowiadana linia przypominała kod dla cichych, podtekst, który krążył wokół przerażającego pomysłu: byłem niewybaczalną osobą. Wszyscy wiedzieli.

CZYTAJ WIĘCEJ: 7 pisarzy dzieli się tym, za co już nie przeprasza

Wkrótce potem Michelle Obama stała się znaną osobowością. W wywiadzie Larry King zapytał, czy zaskoczyło ją życie kampanii. Odpowiedziała, że ​​ona i jej mąż nie byli nowi w polityce. Kampania ogólnokrajowa przyniosła „więcej tego samego, tyle że więcej ludzi patrzy”. Widziałem punkt odniesienia. „Jeśli jesteś bezpieczny w sobie i wiesz, kim jesteś”, kontynuowała, zanim przeszła do nowego pomysłu - tak jakby to zdanie zawierało wszystko, co musiała powiedzieć.

Coś kliknęło. Czy Facebook nie wzmocnił poczucia, które narodziło się, gdy ciotki komentowały osobiście lub kiedy siedziałem w kręgu, mijając staw? Gdyby Michelle Obama mogła wytrzymać osąd każdego dorosłego w znanym świecie, być może ja też. Pojęcie bezpieczeństwa własnego - przestrzeganie zestawu wewnętrznych standardów - wydawało się integralne. Kiedy pracowałem nad sformułowaniem i spełnieniem tych standardów, zmieniłem również moje zdanie na temat zewnętrznego osądu. Ludzie z nadmierną osądzaniem mogą wydawać się bardziej niż inni niezrównoważeni w swojej wizji, boją się osądu. Ciocia, której córka zakwestionowała moją etykę po pocałunku, znana była z niechęci do każdej dziewczyny oprócz swojej. Uświadomiłem sobie, że mogę polegać tylko na sobie jako mierniku jakości osądu.

Aby móc to w ogóle ocenić, musiałem być otwarty. Zacząłem postrzegać kontrolę jako prezent - internet nie jako salę rozpraw, ale laboratorium. Jeśli nie wyglądałem najlepiej, fizycznie lub metafizycznie, było to odzwierciedleniem obecnej rzeczywistości. Mogę udawać, że ta rzeczywistość nie jest prawdą, lub wymyślić, jak zmienić to, co mnie w tym przeszkadzało. Albo mogę zdecydować, że nic nie wymaga zmiany. Z czasem wyrok, który wydawał się mieć największe znaczenie, należał do mnie.

Mallika Rao jest pisarzem. Jej prace można znaleźć w New York Times, atlantyckii inne sklepy.